Krzyż i Zmartwychwstanie

Już niedługo zabrzmią w naszych cerkwiach radosne słowa troparionu zmartwychwstania Pana Naszego Jezusa Chrystusa. Już niebawem pozdrawiać się będziemy wielkanocnym pozdrowieniem „Christos woskres”. Daremna bowiem, zgodnie ze słowami apostoła narodów, byłaby nasza wiara gdyby Chrystus nie zmartwychwstał (1Kor 15, 14).

Rozważając tajemnicę zmartwychwstania nie sposób pominąć ofiary krzyża, gdyż ona właśnie objawia zbawcze znaczenie męki i śmierci Syna Bożego. W rozłożeniu akcentów na te właśnie kwestie zasadzają się różnice w ich pojmowaniu przez Kościół prawosławny i Kościół rzymski. Świecki teolog prawosławny Paul Evdokimov (1901-1970) przyczynę tego widzi we wpływie, jaki na zachodnią duchowość wywarły wyprawy krzyżowe i rozwinięty pod ich wpływem kult sakramentu i Najświętszego Serca Jezusa. Jawna materializacja przejawów niebiańskiej rzeczywistości (np. wystawianie świętych darów dla adoracji, święto Bożego Ciała ustalone w 1264r przez Urbana IV) skupiła zachodni świat chrześcijański wokół Krzyża z ukierunkowaniem kultu w stronę cierpiącego człowieczeństwa Chrystusa. Prawosławie nie zatrzymało się na rozważaniu cierpiącego Mesjasza tylko jako człowieka.
V Sobór Powszechny obradujący w Konstantynopolu w 553 r. swoją powagą potwierdził pogląd istniejący w Kościele od czasów św. Cyryla Jerozolimskiego i św. Grzegorza z Nazjansu, że to „Bóg umarł na krzyżu w ludzkim ciele bądź według ciała”. Zatem w świetle tradycji wschodniej męka Chrystusa nie jest nigdy tylko męką Jezusa-Człowieka. Poprzez Wcielenie człowieczeństwo jest nierozerwalnie związane z osobą Syna Bożego, w którym zgodnie z orzeczeniem chalcedońskim (451 r) natury: boska i ludzka zachowują swoją pełnię i cechy sobie właściwe. Leoncjusz z Jerozolimy pisze: „Mówi się, że Logos cierpiał według osoby. Do swojej hipostazy bowiem przyjął On cierpiętliwą (ludzką) naturę obok swej własnej niecierpiętliwej natury; co można twierdzić o ludzkiej naturze, można także twierdzić o osobie”.

Teologia łacińska zawsze zdradzała tendencję do rozumienia człowieka jako istoty grzesznej i potrzebującej usprawiedliwienia (anzelmiańska koncepcja satisfactio vicaria). Szczególnie widać to w powiązaniu z ewolucją przedstawień Chrystusa na krzyżu, gdzie podkreśla się przede wszystkim cierpienie ludzkiej natury Syna Bożego. W związku z tym ofiara Boga-Słowa traktowana jest głównie jako odkupienie. Prawosławie widziało tą kwestię szerzej. Mękę, cierpienie i śmierć Chrystusa widziało raczej w solidarności Syna Bożego z ludzkością, rozpatrywało tę tajemnicę w kontekście zwycięstwa nad śmiercią i uświęcenia ludzkości. W bojaźni zatrzymuje się przed tajemnicą cierpiącego Boga i rozważa Mękę Bytu z natury niepodległego cierpieniu. Krzyż nie jest uważany za znak poniesienia kary przez Sprawiedliwego, który zadośćuczynił w ten sposób Bożej sprawiedliwości. Ojciec G. Florovsky pisze: „Śmierć Chrystusa była skuteczna nie jako śmierć niewinnego, lecz jako śmierć wcielonego Pana”. „Swoją śmiercią zwyciężył śmierć” brzmią słowa troparionu wielkanocnego. Któż bowiem mógł pokonać śmierć jak nie nieśmiertelny? Nieśmiertelny Bogoczłowiek Jezus Chrystus. Cierpienie Chrystusa na Golgocie nie może być w związku z tym traktowane jako deifikacja cierpienia, doloryzm, gdyż w samym zaistnieniu tego faktu nie byłoby niczego zbawczego dla świata. M. Bierdiajew charakteryzuje cierpienie Chrystusa na Golgocie jako zwycięskie, bosko-aktywne. Cierpienie dla samej idei cierpienia, a nawet zbyt wielkie cierpienie może być poczytane jako brak pokory wobec Boga i manifestacja własnej siły wobec Stwórcy. Godność człowieka jako stworzenia bożego powołanego do bycia bogiem z łaski (wg słów św. Bazylego Wielkiego przytoczonych przez św. Grzegorza z Nazjansu w mowie pochwalnej na jego cześć „Człowiek jest to stworzenie, które otrzymało nakaz stania się bogiem”) polega nie na „poszukiwaniu ciosów losu”, nie na poszukiwaniu śmierci, lecz na zwyciężeniu jej w Chrystusie i z Chrystusem, a zatem w dążeniu ku zmartwychwstaniu. Ludzkość położyła rękę na głowę Jezusa tak, jak czynili to Izraelici kładąc rękę na głowach ofiar przeznaczonych na żertwę za grzech, aby na nią przeszły przewinienia ofiarodawcy i aby zostały mu odpuszczone. Ostatnia krwawa - ofiara, ofiara wieczna, ofiara zabitego Baranka - to początek zbawienia. Zapieczętowany grób pęka pod naporem triumfującego życia, bramy piekieł zostają zburzone, głowa węża-szatana zmiażdżona (Rdz 3, 15), promienie boskiej chwały rozświetlają czeluście, święci opuszczają krąg władzy śmierci, gdyż ta zostaje pokonana (Mt 27, 52-53). Ikona Zmartwychwstania (Anastasis) lepiej niż jakikolwiek język oddaje dynamiczny i soteriologiczny wymiar zbawczej śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. Prorok Izajasz przeczuwając tajemnicę zmartwychwstania głosi: „Gdzież jest, o śmierci, zwycięstwo twoje? Gdzież jest, o śmierci, żądło twoje?” (Izaj.25, 8). Zwycięstwo nad śmiercią ma wymiar uniwersalny, gdyż Chrystus zwyciężył śmierć jako nią samą. Sam będąc bez grzechu jako prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek wytrącił jej ostrze, jej koronny argument-grzech (1 Kor 15, 56). Myśl prawosławna ukazuje zbawienie jako głęboką przemianę jestestwa, która wykracza daleko poza samo pojednanie lub odpuszczenie grzechów. Wyzwolenie od „żądła śmierci” dokonuje się poprzez uzdrowienie, odrodzenie i przebóstwienie. Śmierć zwyciężona przez Życie. Życie jako cel ostateczny rozwiązuje się drogą śmierci na krzyżu i zmartwychwstania Chrystusa. Słowa św. apostoła Piotra: „Panie, do kogóż pójdziemy. Słowa życia Ty masz” ukazują dramatyzm wyboru drogi, który stoi przed każdym z ludzi: drogi życia z Chrystusem lub drogi śmierci bez Niego (Mt 7, 13-14). Z kart ewangelii nie wiadomo, czy Chrystus często spotykał pogrzeby. Wiadomo jednak, że było tak trzy razy i za każdym razem reagował wskrzeszając zmarłego. Po raz ostatni dokonał tego na Łazarzu w drodze do Jerozolimy (pamięć tego wydarzenia będącego zwiastunem zmartwychwstania Syna Bożego Cerkiew prawosławna czci w sobotę przeddzień wjazdu Chrystusa do Jerozolimy). Dlatego pojęcie zbawienia w Kościele prawosławnym ma charakter paschalny, radosny i zwycięski. Właśnie w tym kontekście łatwiej zrozumieć, dlaczego w Prawosławiu krzyż czczony jest nie jako ‘drzewo kary’, lecz jako ‘drzewo życia’. Chrystus jest jednocześnie Ofiarą i ‘Królem Chwały’, Poniżonym i Wywyższonym. Szczególnie zauważalne jest to w ewangelii wg św. Jana, w której Chrystus ukrzyżowany jest ukazany jako już wywyższony (J 3, 14; 12, 32). Św. Jan Złotousty pisze: „Nazywam Go Królem, ponieważ widziałem Go ukrzyżowanego”. Należy mieć świadomość, że męka Chrystusa na krzyżu przedstawiona przede wszystkim jako męka jego ludzkiej natury, naraża się na zarzut nestorianizmu, gdyż natury boska i ludzka w Chrystusie wg orzeczenia IV Soboru Powszechnego (451) występują m.in. „bez podziału i bez rozłączenia”. W związku z tym w chrześcijaństwie ortodoksyjnym nie zyskiwały popularności misteria prezentujące drogę krzyżową Chrystusa odgrywanego przez aktora przybijanego na oczach publiczności do krzyża oraz procesje biczowników powszechne w Polsce jeszcze za czasów Augusta III Sasa i Stanisława Augusta Poniatowskiego. Jedną z takich praktyk religijnych, która miała miejsce w Wielki Piątek 1645 r. opisuje francuski podróżnik Jean de Labourer, w której „warszawscy biczownicy odwiedzając kościoły dzień i noc, przy świetle smolnych pochodni, idą po 50 lub 100 za krzyżem, z dyscyplinami krwią zbroczonymi, których końce po większej części kolcami żelaznymi są zakończone. [...] Widziałem wielu, których rany były na głębokość palca”. W Prawosławiu „ikona ukrzyżowania pokazuje jak naprawdę cały człowiek może być zbawiony” - pisze znakomity krakowski pisarz ikon i malarz J. Nowosielski. Na kanonicznej ikonie przedstawiającej ukrzyżowanie Chrystus zdaje się wzlatać, jakby prawo ciążenia nie miało nad nim żadnej władzy. Dramat cielesnej śmierci zdaje się korespondować tutaj chwałą nieśmiertelnego ciała napełnionego duchową mocą, przemienionego i żywego. Z lekka wygięty korpus, rozpostarte ręce zdające się obejmować i ogarniać cały świat to zaproszenie dla ludzkości. To wezwanie: „Jeśli kto chce pójść za mną niech się zaprze samego siebie i weźmie krzyż swój, i niech idzie za mną” (Mt 16, 24). A nieść krzyż oznacza nie narzekać na Boga, ukorzyć się, „a ukorzyć się w wyższym sensie tego słowa oznacza aktywnie sprzeciwiać się władzy zła, nie podporządkowywać się pokusie gniewu” - pisze Bierdiajew. Ręce Chrystusa niczym rozciągnięty w czasie i przestrzeni na przeszłe i przyszłe pokolenia gest modlitewny i słowa „Ojcze, w ręce twoje polecam ducha mojego” (Łk 23, 46) mają wymiar wieczny i uniwersalny. Inaczej ma to miejsce w chrześcijaństwie łacińskim. Podkreślany przez nie aspekt cierpienia i męki człowieczeństwa Chrystusa zaowocował dziełami stanowiacymi bez wątpienia arcydzieła sztuki malarskiej, porażającymi jednak tragicznym poczuciem nieobecności. W jaki sposób można kontemplować nieśmiertelną chwałę Boga, triumf, zwycięstwo nad śmiercią, chwałę przebóstwionego ciała człowieka mając przed sobą dzieło Grunewalda pt. „Ukrzyżowanie”, czy „Chrystusa w grobie” H. Holbeina młodszego? W najbardziej przejmujący sposób wyraził to przekonanie w odniesieniu do obrazu tego ostatniego F. Dostojewski w powieści „Idiota”: „Ależ od tego obrazu niejeden może utracić wiarę!”.

Krzyż i zmartwychwstanie w świadomości Cerkwi prawosławnej wiążą się ze sobą tak ściśle, że radosne zawołania „Alleluja” rozbrzmiewają nie tylko podczas Wielkiego Tygodnia, lecz także w czasie całego okresu wielkiego postu. Na wielkopiątkowych nieszporach (w godzinie śmierci Chrystusa) słychać już pierwsze hymny zmartwychwstania. Myśl o ukrytym jeszcze lecz niezawodnym triumfie nad śmiercią przenika całą liturgię Wielkiej Soboty. Krzyż, zstąpienie do piekieł i zmartwychwstanie tworzą niepodzielną całość jednego, zbawczego misterium. M. Skabałłanowicz w „Tołkowym tipikonie” pisze o najstarszej praktyce obchodzenia Paschy w Kościołach małoazjatyckich (II w.). Obchodziły one w jednym dniu Paschę krzyżową i Paschę wielkanocną. W tym dniu nie sprawowano Eucharystii. Natomiast już w III w. Pascha była radosnym przejściem od skupienia i postu Wielkiego Piątku i Wielkiej Soboty poprzez liturgię eucharystyczną do świętowania zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. Dlatego cały okres wielkiego postu w Kościele prawosławnym nazwany jest radosnym oczekiwaniem, duchową wiosną, rozszerzoną Wielkanocą.

W Prawosławiu tajemnica krzyża i zmartwychwstanie zajmują miejsce centralne. Nawet tacy święci jak św. Serafim z Sarowa, dla którego życie chrześcijańskie było przede wszystkim zyskiwaniem Świętego Ducha, witał wszystkich przychodzących do niego słowami „Chrystus zmartwychwstał”. Również i my z radością w sercu odpowiadając „zaiste zmartwychwstał” miejmy w pamięci słowa św. apostoła Pawła: „Albowiem jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy zostaną ożywieni” (1 Kor 15, 22). A zatem skoro Chrystus zmartwychwstał również i my zmartwychwstaniemy.


Artur Aleksiejuk

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz