Święty Serafin

Luty 2001. 500 kilometrów na południe od Moskwy, niedaleko miasta Arzamas. Las, rzeka, nieduża kaplica. -20ºC. Wszędzie śnieg i lód. Tylko małe jeziorko koło rzeki nie pokryte jest ani śniegiem, ani lodem. Wygląda to bardzo dziwnie w porównaniu ze wszystkim dookoła: tak białym od śniegu, że aż bolą oczy. Grupa ludzi zbliża się do jeziorka, każdy trzyma ręcznik. Wszyscy milczą.

„Nie, nie mogę... nie potrafię...- z lękiem myśli dziewczyna z grupy - to niemożliwe! Minus 20! W taki mróz kąpać się... za nic! Ja wracam. Kiedy wybierałam się na tą pielgrzymkę, nikt mi nie powiedział, że tu będą takie tortury. Zdecydowanie nie idę. Taka zimna woda! Przecież luty! Boję się!” Ale dziwne: im bliżej dziewczyna podchodzi do źródła, tym mniej się boi. Powinno przecież być odwrotnie. Jest bardzo zdziwiona, gdy przed samym jeziorkiem nie czuje już żadnego lęku. Jakby zabrał go ktoś z góry. „Otcze Serafimie, pomogi!” Już spokojnie i bez wahania rozbiera się, schodzi śliskimi, oblodzonymi schodami. – „Wo imia Otca i Syna i Swiatogo Ducha” – trzy razy zanurza się w wodzie.


Prawdę mówiąc, po kąpieli musiało minąć trochę czasu, by mogła oddychać. „Woda chyba naprawdę była zimna... i teraz stoję naga i bosa na śniegu, ale jakoś tego nie czuję. Co za cuda ze mną się dzieją?” Nie poznając sama siebie ubiera się i, czekając nim reszta grupy się wykąpie, całuje krzyż i wchodzi na wzgórze. I właśnie tam zaczyna rozumieć, że świat dookoła się zmienił. Jest cicho i bardzo spokojnie. Wszystkie problemy, które ją wcześniej martwiły, teraz wydają się strasznie małe i nic nie znaczące. Odkryła coś większego, coś ważniejszego...Wszystko będzie dobrze. Dziwny, nieskończony spokój. Wydaje się, że nawet czas wstrzymał swój bieg i można spokojnie zaglądać w przeszłość i przyszłość...

Lipiec 1955.. Upał. Baza wojskowa Arzamas-NN (dokładny numer niewiadomy). Młody chłopak, żołnierz, stoi na warcie koło drugiego wewnętrznego płotu bazy i, nie mając nic do roboty, gapi się na dziwną, potężną bryłę z betonu, którą niewiadomo po co tu postawiono. „Niby ktoś mówił – z powodu strasznej spiekoty myśli żołnierza biegną bardzo powoli - że tu kiedyś jakieś źródło było... niby święte...jakiegoś świętego gościa .... Saweli Arzamaski? - nie... jak on tam miał? A, Serafim Sarowski! Tak chyba się nazywał. Jakieś babcie mówiły, że kiedyś chorzy tu się kąpali i wyzdrowieli... kto wie? Myślę, że ten Bóg chyba jest gdzieś...nie wiem, może to bajki! Nasi chłopcy jak tu przyszli, od razu – beton, i już!!! Wiadomo – opium dla narodu. I bazę wojskową urządzili...Niech teraz ten święty z betonem walczy!” - żołnierz nawet się uśmiechnął, wyobrażając sobie jak święty próbuje wydobyć wodę spod betonu. Nagle uśmiech mu zniknął. Zauważył, że ktoś do niego się zbliża...Niewysoka, biała postać...”Nie wojskowy, nie ...w takim razie kto? Żaden obcy nie może tu się dostać. To już druga strefa ochronna, wcześniej były dwie ściany, płot i wszędzie stoją wartownicy... wszędzie cicho... niemożliwe!” Ale rzeczywiście - zbliżał się do niego niewysoki staruszek w białej odzieży. Żołnierz nie mógł ani podnieść broni, ani krzyknąć. Stał i parzył, jak starzec podszedł do betonowej bryły, smutno kiwając głową. Potem popatrzył przestraszanemu żołnierzowi (który ledwo nie umarł, gdyż serce przestało w nim bić) prosto w oczy i, nie wydając dźwięku, kazał mu wejść do wysokiej budki strażniczej, z której było widać teren poza bazą.

Stąd żołnierz obserwował, jak starzec nie wiadomo w jaki sposób przeszedł przez płot i ścianę, doszedł do niewielkiego jeziorka koło rzeki i trzy razy dotknął wody długim, białym kijem. Potem jeszcze raz popatrzył wartownikowi prosto w oczy i zniknął, też niewiadomo jak i gdzie. Młody żołnierz w końcu zdecydował, że miał gorączkę, więc nikomu o tym zdarzeniu nie powiedział, ale zapomnieć nie mógł. Dopiero kilka lat późnej, gdy już został zdemobilizowany, o tym, co się stało, powiedział swojej starej babci. Ta strasznie pobladła:

-A gdzie dokładne służyłeś, wnuczku?

- W Arzamasie

- Czyli niedaleko Sarowa?

- Gdzieś tam...

- O, Boże mój, Boże mój...

- Co ci stało?

- Zaraz... poczekaj chwileczkę,...

Babcia udała się na strych, długo tam czegoś szukała i w końcu przyniosła nieduży stary obrazek.

- Czy to był on? – podała obrazek wnuczkowi.

Ten tylko kiwnął głową, bo mówić nie mógł. „Św. Serafim Sarowski” – przeczytał na obrazie.

- To on nam pewnie nowe źródło dał...pamiętasz, gdzie to było? Tylko nie mów na razie nikomu...

19 lipca 1903. Noc. Do tego samego źródła, które 50 lat później zostało zamurowane pod betonem, zbliżały się dwie kobiety. W oddaleniu czekała na nie kareta. Jedna kobieta, trochę młodsza, niosła ręcznik i kosz z jakąś odzieżą. Druga, wysoka, zgrabna i bardzo ładnie, choć skromnie ubrana, cały czas patrzyła prosto przed sobą, mrucząc coś. Nie widziała nawet drogi, więc towarzyszka musiała nią kierować i podtrzymywać. Gdy była rozbierana przez swą służącą, ciągle patrzyła gdzieś w dal i cicho mówiła modlitwy. Później powoli weszła do wody. „Wo imia Otca i Syna i Swiatago Ducha” – przeżegnała się służąca na brzegu. „Wo imia Otca...” – z lekkim niemieckim akcentem powtórzyła kąpiąca się. Po kąpieli uklękła i długo modliła się, żeby Św. Serafim pomógł wypełnić jej najważniejszą misję...

Modliła się, żeby Bóg dał jej i mężowi syna. Mieli już cztery córki, ale bardzo pragnęli chłopca. Czegoż ona już nie próbowała! Przyjeżdżali różni znani lekarze, magowie...nic. Ludzie mówili, że tylko Batiuszka Serafim pomoże. Ona też w to uwierzyła i modliła się teraz o syna. Nie tylko ona i mąż czekali na chłopca – razem z nimi czekał cały kraj. Całe państwo (a może nawet nie jedno) czekało na następcę tronu Imperium Rosyjskiego.

Św. Serafim rzeczywiście pomógł. Dokładnie za rok, 3 lipca 1904 roku, urodził się carewicz Aleksiej.

9 lipca 1903. Do Monasteru Sarowskiego przybył metropolita Petersburga Antoni w asyście biskupów niżnogorodzkiego Nazarego i tabowskiego Innocentego. Przybyli, by wziąć

udział w przygotowaniach do uroczystości kanonizacyjnych, o których decyzję Święty Synod podjął 29 stycznia 1903 roku. Sam cesarz Mikołaj II wyraził w 1902 roku życzenie niezwłocznego zakończenia procesu kanonizacji. Metropolita i biskupi umieścili relikwie świętego Serafima w nowej trumnie cyprysowej, którą przeniesiono do kunsztownie rzeźbionego grobowca z drzewa dębowego. Następnie Świątynię zamknięto do dnia ogłoszenia Serafima świętym.

Z każdym dniem zwiększała się liczba pielgrzymów. Źródła monasterskie podały, iż w uroczystościach wzięło udział około 100 tysięcy ludzi z różnych krańców Rosji. Obecny był również władca Rosji, cesarz Mikołaj II z rodziną i świtą. Tak jak większość pielgrzymów przystąpili do sakramentu spowiedzi i Świętej Eucharystii. Szczególne znaczenie ta pielgrzymka miała dla żony cesarza, cesarzowej Aleksandry.

Podczas nabożeństw śpiewały najlepsze chóry cerkiewne ówczesnej Rosji, m.in. chór z Petersburga. 18 lipca celebrowano ostatnie nabożeństwo: panichidę i liturgię za spokój duszy świętego. Tego dnia wieczorem wierni po raz pierwszy usłyszeli oficjalne wezwanie Cerkwi: „Święty Ojcze Serafimie, módl się za nas do Boga” (Prepodobnyj Otcze Serafimie, moli Boga o nas). Odtąd wszyscy mogli oddawać cześć relikwiom świętego starca, które umieszczono w głównej świątyni monasteru p.w. Zaśnięcia Najświętszej Marii Panny.

19 lipca 1903 r. uroczyste całonocne nabożeństwo wraz z Liturgią Świętą i procesją ze świętymi relikwiami po wszystkich świątyniach monasteru zakończyło kilkudniowe uroczystości kanonizacyjne. Św. Serafim został wpisany w poczet świętych Cerkwi Chrystusowej. Odtąd cały świat prawosławny śpiewa hymn chwalebny na cześć świętego: Ubłażajem Tia, Prepodobnyj Otcze Serafimie....

W 1927 roku monaster w Diwiejewie, gdzie znajdowały się relikwie świętego, został zamknięty przez bolszewików. Co się stało z poświęconym przez Świętego źródłem - już wiemy. Latem 1991 roku, kiedy to spełniło się kolejne proroctwo Św. Serafima o jego powrocie, relikwie świętego sługi Bożego odnaleziono w Petersburgu i następnie przekazano do Diwiejewa. Dziś Diwiejewo, czwarte i ostatnie dziedzictwo Bogurodzicy, jest głównym miejscem pielgrzymek i odrodzenia Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej.

Święty Serafim za swoje nader świątobliwe życie i ascezę otrzymał od Boga obfite łaski Ducha Świętego oraz szczególne charyzmaty, przede wszystkim zdolności jasnowidzenia, przewidywania, kierownictwa duchowego i uzdrawiania dusz i ciał ludzkich. Dzięki jego wstawiennictwu i modlitwom pojawiały się nadzwyczajne znaki i działy liczne cuda, które miały miejsce zarówno podczas życia świętego, jak i po jego śmierci. Dzieje się to do dziś, czego sama byłam świadkiem...

W powyższym artykule napisałam jedynie o niektórych wydarzeniach związanych z kultem świętego Serafima Sarowskiego. Są to oczywiście tylko wybrane fragmenty. Czytelnicy zainteresowani sylwetkami kolejnych świętych ziemi rosyjskiej będą mieli możliwość zapoznania się z nimi w następnych numerach naszego pisma.


Materiały używane do napisania tego artykułu:
  1. Święty Serafim Sarowski. Żywot i pouczenia. Kolegium redakcyjne: o. Hieromnich Gabriel (Hagioryta), Marek Jakimiuk, Jan Misiejuk. Hajnówka, 1999;
  2. materiały strony internetowej monasteru Diwiejewo. (http://www.diveevo.ru oraz
  3. http://pravoslavie.nm.ru/Diveevo);
  4. historia rodziny ostatnich Romanowych;
  5. własne przeżycia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz