Z jak zwykle ogromnym zaciekawieniem i nadziejami na ciekawą lekturę sięgnąłem po kolejny numer świątecznego wydania Gazety Wyborczej. I oto moim oczom wśród wielu reportaży, historii, recenzji ukazał się wywiad z uznawanym za jednego z największych świeckich teologów prawosławnych w Polsce, bardzo cenionym malarzem i krytykiem, twórcą wielu cerkiewnych i kościelnych polichromii - prof. Jerzym Nowosielskim. Z tym większym zainteresowaniem wziąłem się za czytanie owego wywiadu, przeprowadzonego przez Dariusza Suskę.
Chciałbym także szanownemu czytelnikowi, szczególnie tym, którzy nie mieli okazji zetknąć się z tym wydaniem Gazety, przybliżyć co ciekawsze fragmenty owej bardzo pouczającej rozmowy. „Dariusz Suska: ...Schopenhauer mówi o wzajemnym pożeraniu się istot żywych, o świecie jako kolisku cierpienia i śmierci. Czy chrześcijaninowi taka wizja może być bliska?
Jerzy Nowosielski: Jako chrześcijaninowi jest mi bardzo bliska, bo ja jestem też bliski manicheizmowi.
Wierzy Pan więc, że tym światem i tą historią rządzi diabeł?
- Wierzę w tzw. upadłe byty subtelne w jakimś kontinuum czasoprzestrzennym, którego my nie umiemy ani znaleźć, ani nazwać, tak gruntownie zepsuły boskie dzieło stworzenia, że właściwie żyjemy na gruzach. To oczywiste, że światem rządzi diabeł. Zresztą nawet w Ewangelii określony on jest księciem tego świata. W pismach św. Jana rzeczywistość także jest oparta na elemencie zła.
Jeżeli przyjmiemy, że diabeł rządzi światem, to musimy również uznać, że Bóg jeżeli jest wszechmocny, z tego świata się wycofał.
- Wygląda na to, że się wycofał.
I nie uczestniczy w historii?
- W jakiś sposób uczestniczy, ale jak to nie umiem określić. W każdym razie Bóg nie urządza tej rzeczywistości w obronie istot na nią się składających.
Uważa Pan, że w diabła jest o wiele łatwiej wierzyć niż w Pana Boga?
- Ależ oczywiście, w Boga jest prawie w ogóle niemożliwe wierzyć. W diabła musi się wierzyć, bo się go dotyka na co dzień.
Cała tragedia zwierzęcej i ludzkiej egzystencji, tragedia przyrody - to są jawne rządy szatana i upadłych aniołów. Natomiast gdzie jest ten Bóg? Gdzie Go szukać?...
... Uważa Pan więc za nieuprawnioną uzurpację pogląd, że Chrystus umarł tylko za ludzi?
- Ależ oczywiście. To jest typowo antropocentryczne skrzywienie świadomości chrześcijańskiej, zresztą bardzo długo istniejące w historii, bo już prawie 1500 lat.
Dlaczego więc nie jest Pan wegetarianinem?
- Inni i tak będą jedli mięso. Nie ma sposobu na to, żeby nie być grzesznikiem. Człowiek jest grzesznikiem z racji swojego istnienia w rzeczywistości empirycznej. Jest takie zdanie u św. Pawła: „Chrystus przyjął na siebie całą naturę ludzką z wyjątkiem grzechu”. Oczywiście św. Paweł myślał o grzechu Prawa, to był Żyd, jednak z ontologicznego punktu widzenia takie myślenie nie ma sensu. Chrystus przyjął ludzką naturę razem z grzechem, bo przecież jadł mięso, jadł ryby, uczestniczył w życiu ludzkim, które jest jednym wielkim grzechem. Baranek Boży wziął na siebie grzechy świata. Ale wziął dosłownie, czyli sam stał się grzesznikiem. Jeżeli uczestniczyłby w naturze ludzkiej z wyjątkiem grzechu, to znaczy, że w ogóle by nie uczestniczył. Bo istotą natury ludzkiej jest grzech. Chrystus umarł więc za grzechy świata i swoje.
To jest bardzo nieortodoksyjne.
- Nie interesuje mnie ortodoksja...
Jest Pan oczywiście zwolennikiem apokatastazy, czyli wiary w ostateczne zwycięstwo dobra i możliwość zbawienia nawet szatana?
- Tak, ale ta idea została wyparta ze świadomości różnych odłamów chrześcijaństwa. Teraz trzeba wrócić do Orygenesa, do świętego Grzegorza z Nyssy... Moim zdaniem autorytet poszczególnych soborów należy już w tej chwili poddać pod dyskusję.
Dlaczego tak Pan nie lubi ortodoksji?
Teologowie profesjonalni mają to do siebie, że wszystkie trudne sprawy naszej świadomości potrafią zaokrąglić.
Jak Pan, zwolennik apokatastazy wyobraża sobie raj?
- Nic sobie nie wyobrażam. Taki poinformowany to ja, proszę pana, nie jestem...”
Po przeczytaniu owego wywiadu pozostał mi pewien niesmak, który graniczy wręcz z oburzeniem. Na niecałych trzech stronach tekstu zawrzeć tak dużo bzdur, a niekiedy poglądów heretyckich, to nawet takiemu autorytetowi jak Pan Nowosielski chyba nie przystoi. Co więcej nie jest to jego pierwsza wypowiedź tego typu. Może więc warto zastanowić się nad sensem nazywania go teologiem prawosławnym? Może wreszcie nadszedł czas na ustosunkowanie się naszych hierarchów do tego typu wypowiedzi, przez pryzmat których jest później postrzegana nasza Cerkiew?
Waldek
Przytoczone fragmenty pochodzą z rozmowy pt. „Czy Bóg się wycofał?”, jaką przeprowadził Dariusz Suska z Jerzym Nowosielskim. Wywiad ukazał się w świątecznym wydaniu Gazety Wyborczej z dnia 11 - 13 kwietnia 1998r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz