Uwaga na darowane pisanki!

Cicha, gwieździsta noc. Uroczyste dźwięki dzwonów rozbrzmiewają w wiosennym powietrzu na całą okolicę. Nie zagłuszają one jednak śpiewanego przez chór troparu. "Woskresienije Twoje Chrystie Spasie". Blask niesionych przez wiernych świec tysiącami punkcików rozświetla ciemności... Wielka radość przepełniająca wszystkie sarca. Przebaczenie i pojednanie.

 "Zmartwychwstania dzień,
Oświećmy się uroczystością
Padnijmy sobie w ramiona
I powiedzmy: bracie
I tym, którzy nas nienawidzą
Przebaczmy wszystko ze Zmartwychwstaniem Pańskim."

Te słowa i niezwykła radość podczas ich śpiewania na zawsze zapada w serce każdego prawosławnego. Wszak to Święto Świąt i Uroczystość nad uroczystościami. Czas niezwykły, obchodzony szczególnie.

O prawosławnej Wielkanocy krążą mity wśród nieprawosławnych. Dziadek mojego kolegi służący kiedyś w carskim wojsku w Rosji opowiadał, że choć katolik, w czasie służby wojskowej zawsze uczestniczył w cerkiewnym nabożeństwie paschalnym. Była to przecież jedyna okazja (przynajmniej tak mówił dziadek), aby pocałować miejscowe dziewczyny. Gdy wszyscy - zgodnie z cytowanymi wyżej słowami hymnu "padnijmy sobie w ramiona" pojednywali się, wojacy podchodzili do najładniejszych panien ze słowami "Chrystos Woskresie" i wraz z odpowiedzią "Woistinu woskresie" otrzymywali siostrzany pocałunek. Zgodnie ze zwyczajem nie można bowiem tego odmówić. Obyczaj "chrystosowania się" - trzykrotnego pocałunku na znak pojednania, przebaczenia i wielkiej radości, ku uciesze wielu (m.in. mego kolegi, który co roku wybiera się w tę szczególną noc do cerkwi) pozostał do dziś...

W ludowej tradycji pełno jest wielkanocnych zwyczajów zbliżających ludzi. Wiadomo, wiosna... Już znany nam z lekcji historii Polski kronikarz Wincenty Kadłubek notował: "Dorastający chłopak poczuwszy wolę bożą do którejś z dziewcząt czeka uroczyście Zmartwychwstania Pańskiego. Wtedy wyraża jej swoje uczucia miłosne poprzez doręczenie pisanki. Jeżeli dziewucha przyjmie pisankę i w zamian da swoją, to każe się tym domyślić, że będzie wzajemną. Trzyma się jednak z dala, jeżeli jest przezorną, dopóki nie zmiarkuje, że chłopak ma uczciwe zamiary. Nawiązane w ten sposób miłości często kończą się małżeństwem." Radzę więc wszystkim uważać. Nieopatrznie przyjęte jajko sprawi, że przed Pięćdziesiątnicą trzeba będzie dawać na zapowiedzi. Zwłaszcza, że jeszcze Śmingus Dyngus...

Kawalerowie w ten dzień czatowali na swe wybranki w wiadrami wody, lub nawet pławili okoliczne piękności w sadzawkach i rzekach. Im bardziej mokra była dziewczyna, tym lepiej. Suche ubranie w Lany Poniedziałek oznaczało dla panny brak powodzenia i powodem do radości nie było. Dziś wprawdzie, gdy w Śmingus-Dyngus w przemoczonym płaszczu wędruję przez Warszawę, trudno mi podzielać te uczucia. Czy te wylane wiadra wody mam odebrać jako hołd złożony mojej urodzie i urokowi osobistemu? Nigdy też nie wiem, czy ci jedenastoletni młodzieńcy chcieli dać do zrozumienia, że pałają gorącymi uczuciami? Ta dzisiejsza młodzież...

W tradycji ludowej Wielkanocny Poniedziałek był wprawdzie zarezerwowana na męskie oblewanie, ale we wtorek panie mogły wziąć odwet. Kobiety mogły oblewać mężczyzn we wszystkie dni od Wielkanocnego Wtorku poczynając a na Zielonych Świątkach kończąc. Ze względu jednak na bunty panów, obyczaj ten zaginął. W niektórych regionach powiada się zaś: "Aż do Zielonych Świątek można lać się w każdy piątek". Strach pomyśleć, co się tam dzieje. Dodam jeszcze tylko, że śmingus-dyngus to pogański zwyczaj związany z zabiegami oczyszczającymi, mający na celu zapewnienie zdrowia, urody i płodności. Przez dłuższy czas polewanie wodą było połączone z wypraszaniem datków, najczęściej wielkanocnych pisanek Początkowo Kościół Katolicki zaciekle go zwalczał nazywając grzechem śmiertelnym.

Kolejną okazją do zabawy i zalotów było też chodzenie po domach ze śpiewem, tzw. "wołokanie". Oprócz bowiem pieśni związanych z Paschą, wymyślano mnóstwo uszczypliwych nieraz przyśpiewek odnoszących się do domowników, zwłaszcza niezamężnych panien, ich urody lub jej braku, zalotników, szykowanego posagu. W zamian za owe złośliwości, artyści domagali się datków, czyli jajek. Śmiechu było przy tym co niemiara.

Na różne sposoby dawali ludzie upust swej radości. Popularne, zwłaszcza na terenach południowo-wschodnich było wypuszczanie w Niedzielę Paschalną całych stad ptaków. Ptaki, głównie gile, sikorki i wróble kupowało się na bazarach, aby potem cieszyć się, oglądając ich na wolności.

Przez cały Tydzień Paschalny w cerkwi otwarty był też wstęp na dzwonnicę. Każdy mógł bić w dzwony do woli, ogłaszając światu Radosną Nowinę. Do dziś jeszcze na wielu wsiach z tego przywileju skwapliwie korzystają dzieci. Nie oszczędzają przy tym uszu okolicznych mieszkańców. Poza tym, znano mnóstwo zabaw i gier związanych najczęściej z farbowanym jajkiem, np. wybijanki, polegające na sprawdzaniu poprzez uderzanie jajkiem o jajko, czyja pisanka najmocniejsza. Dzień trzeba bowiem jakoś zapełnić. Zgodnie ze zwyczajem serbskim, nie można w Wielkanocną Niedzielę iść spać przed północą, bo to wróżyłoby ospałość i lenistwo na cały nadchodzący rok. Życzę więc wytrwałości i siły. Wszak, oprócz pomyślnej wróżby na cały rok, potrzebne będą, aby uciec przed "zalotnikami" z wiadrami wody...



Aneta Prymaka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz