Chrześcijaństwo prawosławne wśród celtów - wprowadzenie

„Po swych przodkach druidach, chrześcijanie celtyccy odziedziczyli miłość ziemi i poczucie jedności z każdym stworzeniem. Pod tym względem filozofia, obecna w Kościele Celtyckim wykazywała bliskie podobieństwo do nauk dzisiejszego Kościoła Prawosławnego”

Shirley Toulson, „The Celtic Year” (1993)



Uwaga: W niniejszym opracowaniu występuje termin „chrześcijaństwo celtyckie”. Oznacza on nic innego jak tylko chrześcijaństwo prawosławne, o którym mowa jest w artykule „Krótkie dzieje Prawosławia na Wyspach…”, a został użyty w celu łatwiejszego odróżnienia od rytu rzymskiego. Nie należy tego terminu utożsamiać z „chrześcijaństwem celtyckim”, określającym niektóre kościoły protestanckie działające obecnie na Zachodzie Europy.



Chrześcijaństwo celtyckie było odłamem chrześcijaństwa wyznawanym przez ludność Wysp Brytyjskich w okresie od ok. końca 4 wieku do ok. 1171 r. Jak każdy kościół różniło się w formie, różniło się w zależności od terenów występowania i w zależności od faz rozwoju, ale mimo tego było na tyle trwałym zjawiskiem, że można go uznać za jednolite. Występowanie klasycznego chrześcijaństwa celtyckiego przypada na okres między czwartym a dziewiątym wiekiem w krajach celtyckich (Irlandia, Szkocja, Walia i Brytania), na kontynencie (Francja, Hiszpania, Włochy, Szwajcaria i Niemcy) i poza nim (Islandia, prawdopodobnie niektóre wyspy Północnego Atlantyku należące dziś do Rosji).

Chrześcijaństwo to charakteryzowało się wielką duchowością, miłością do Boga i człowieka, potrzebą przyniesienia światła Chrystusa światu. Wiele kwestii, którymi zajmowali się celtyccy chrześcijanie są zadziwiająco aktualne: pozycja kobiet w Kościele, natura i otaczające nas środowisko, kontakty z ludźmi o innej kulturze i wierze (stosunki między poganami i chrześcijanami). Starano się je rozwiązać czerpiąc to, co najlepsze ze starych tradycji celtyckich a jednocześnie będąc silnie związanymi z wiarą w Chrystusa.

Wcześni Celtowie, którzy zamieszkiwali wyspy, w swoich praktykach religijnych byli prowadzeni przez druidów – celtyckich kapłanów, spełniających wiele kluczowych funkcji w swoich społecznościach : nauczycieli, sędziów, lekarzy itp. Królowie i władcy zawsze liczyli się z ich radami. Ich wierzenia obejmowały cały wachlarz pogańskich rytuałów i praktyk np. wprowadzili pogański „pierwowzór” naszego Bożego Narodzenia. Wierzyli, że pomiędzy światem materialnym a duchowym nie ma rozgraniczenia; duchy zamieszkują tak ciała ludzkie, jak i są obecne w całej przyrodzie: w jeziorach, potokach, drzewach czy skałach. Duchy te potrzebują zaspokojenia w celu ochrony pierwotnej funkcji świata., czemu w praktyce przeznaczone było składanie ofiar (głównie ze zwierząt, choć znane są przypadki ofiar z ludzi), która jest dzielona z innymi cywilizacjami na świecie. Kult druidów był jednym z silniejszych pogańskich kultów w Europie w tamtym czasie i przetrwał do dziś, chociaż już w ograniczonym zakresie. Taką właśnie sytuację zastali Rzymianie kiedy po raz pierwszy znaleźli się na Wyspach.

Tradycja głosi, że chrześcijaństwo zostało przyniesione na Wyspy przez św.Józefa z Arymatei i Aristobulusa w 55 r. Niewiele wiemy o tym, co się działo na tych terenach w kilku pierwszych wiekach, poza tym, że chrześcijaństwo było mocno związane z Rzymską Brytanią.

Prawdziwy rozkwit chrześcijaństwa celtyckiego nastąpił po wycofaniu się Rzymian, kiedy Celtowie zostali sami, otoczeni wrogo nastawionymi barbarzyńcami. Jest to okres działalności wielkich świętych: Patryka, Dawida, Kolumby, Brendana, Kolumbanusa i wielu, wielu innych, okres charakteryzujący się wielką świętością, miłością do nauki i natury.

Rozprzestrzenianie się tego rytu chrześcijaństwa dokonało się za sprawą monastycyzmu. Celtyccy święci budowali wiele monasterów (niektórzy zakładali ich kilka), aby w ten sposób przynieść światu idee chrześcijańskie. Z jednej strony mnisi mieli silną potrzebę wyjścia z wiarą do ludzi, a z drugiej potrzebowali zamknięcia i samotności, w których byliby blisko Boga. Końcowym efektem tego „konfliktu” pragnień było nauczanie w monasterach i w ten sposób wiara trafiała do ludzi. Mimo szerokiego otwarcia na zewnątrz, życie wewnątrz monasterów było skromne i spokojne. W życiu mnichów obowiązywała zasada: „Módl się, odbywaj post, ucz się i pracuj każdego dnia” . Czas, który im pozostawał był spędzany poza murami i był przeznaczany na pozyskiwanie nowych członków społeczności chrześcijańskiej.

Z czasem pomiędzy Kościołem Celtyckim a Kościołem Rzymskim, między którymi były różnice w nauce i praktykach religijnych, doszło do wrogości, szczególnie w VII w. (był to okres największego rozkwitu chrześcijaństwa celtyckiego). Miał też na to wpływ fakt, że Celtowie dążyli do rozwinięcia swojej działalności misyjnej także na kontynencie, co nie bardzo podobało się Rzymowi, który powoli ugruntowywał tam swoją pozycję.

Różnice między Kościołami dostrzegało się już na poziomie życia religijnego. Celtyccy mnisi żyli w widocznym ubóstwie i myśleli o rzeczach „pozadoczesnych”, podczas gdy rzymskim często powodziło się całkiem nieźle i myślami byli przy gromadzeniu bogactw i nagród. Kapłani celtyccy mówili: „Róbcie, co ja robię” i mieli nadzieję, że będą naśladowani, podczas gdy rzymscy mówili: „Róbcie, co ja mówię” i wymagali tego od swoich wiernych.

Główną kością niezgody był spór sięgający roku 463, dotyczący daty wyznaczania Paschy. Kościół kontynentalny zarządał zmiany złego systemu wyznaczania daty używanego przez Celtów, na co nie chciał przystać kościół celtycki, a co jeszcze lepsze, stał nieugięcie na stanowisku prawidłowości wyznaczania daty według systemu używanego do tej pory. Spór był na tyle poważny, że trzeba było zwołać synod w Whitby (664 r.), gdzie siłą narzucono Kościołowi celtyckiemu obowiązek stosowania nowej dla nich praktyki (jak w wielu sporach tamtych czasów i nie tylko tamtych, decyzja zapadła po kobiecej ingerencji). Synod ten dokonał zjednoczenie dwóch do tej pory oddzielonych kościołów i przez następnych kilka stuleci właśnie ten zjednoczony kościół rozwijał się w Brytanii, Walii, Szkocji i Irlandii.

To oczywiście nie oznaczało jego końca. Chrześcijaństwo celtyckie przetrwało w starej formie przez następne pięć wieków. Był to okres, w którym Celtowie osiągnęli szczyty swojego geniuszu artystycznego; ich rodzime wzory spirali i kluczy wykorzystywane w wyrobach z metalu, iluminowane manuskrypty i kamienne rzeźby zadziwiają nas po dziś dzień.

Mimo podporządkowania się bardziej potężnemu i popularnemu Kościołowi Rzymskiemu, Kościół Celtycki pozwolił zachować i utrwalił wiarę chrześcijańską na Wyspach w czasie nieobecności legionów. Praca świętych celtyckich i stworzenie przez nich rodzaju sanktuarium na Wyspach, pozwoliły rozpalić płomień chrześcijaństwa w czasach ich okupacji przez pogan, płomień który płonie do tej pory.

W ciągu dwunastego wieku, kościelni reformatorzy m.in. Malachiasz i Lawrence O’Toole znacznie zmienili ryt irlandzki. W 1172 r., po najeździe Anglo-Normanów na Irlandię, synod z Kastel zakazał używania rytu celtyckiego. Mimo tych wydarzeń pewne pozostałości chrześcijaństwa celtyckiego trwały jako „ukryta nuta” w życiu narodów celtyckich. Przez następne cztery wieki Kuldowie, mnisi żyjący w celtyckiej tradycji, zachowali pewne stare systemy życia monastycznego. Ostatni udokumentowany ślad o nich pochodzi z Armahg z 1628 r.



Na podstawie materiałów z Internetu, opracował Jurek



P.S. W tym miejscu chciałem krótko wyjaśnić pewną rzecz, choć być może powinienem to zrobić na początku. Temat chrześcijaństwa celtyckiego nie wziął się z kosmosu i nie spadł jak gwiazdka z nieba. Problematyka kultury i sztuki celtyckiej interesowała mnie od dawna (a korzenie swoje ma w muzyce Celtów). I tak szperając sobie w różnych materiałach powoli zacząłem odkrywać bardzo „brutalną” prawdę: Celtowie z bardzo gorliwych pogan stali się bardzo gorliwymi chrześcijanami, a co jeszcze lepsze – byli ortodoksyjnymi (znaczy się prawosławnymi) chrześcijanami, i to znacznie wcześniej niż chrześcijanami stała się ludność Europy Środkowo-Wschodniej za sprawą św.św. Cyryla i Metodego. I nasunęła mi się na mózg pewna paralela mająca odniesienie do czasów dzisiejszych. Kościół Rzymski, trafił na chrześcijaństwo, które miało inną formę i inne idee życia religijnego, a w dodatku nie chciało się podporządkować zasadom obowiązującym w chrześcijaństwie rzymskim. I stawiał Rzym sobie pytanie: A kto to są ci Celtowie? Niedawno poganie, a teraz wielcy chrześcijanie. To pewnie jacyś chrześcijanie gorszej kategorii. Z bardzo podobnymi stwierdzeniami możemy się spotkać i dzisiaj. Pełnię wiary prawosławnej to my mamy w naszej Cerkwi, a jacyś tam Serbowie, Grecy czy Amerykanie to już są prawosławni właśnie tej gorszej kategorii (i vice versa), a nie daj Boże mowa jest o tych, którzy do Prawosławia przyszli z innych kościołów. Wszyscy ci przybysze nie są pełnowartościowymi członkami Cerkwi, a w dodatku to szpiedzy, siewcy zamętu i zakłócacze dotychczasowego błogiego spokoju wiary prawosławnej, bo ciągle czegoś chcą i zadają trudne pytania, których do tej pory nikt nie stawiał. Prawdziwe jest więc twierdzenie, że historia niewiele potrafi nauczyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz