Chcieliśmy na początek zapytać o drogę ojca. Skąd ojciec pochodzi? Jak to się stało, że ojciec został mnichem? Od kiedy ojciec mieszka w Warszawie?
Jestem synem duchownego. (Mój ojciec zmarł w 2000 r.) Także trudno mi jest powiedzieć skąd pochodzę. Zacznę od rodziców, mój ojciec pochodził z Białostocczyzny, spod Hajnówki, a matka pochodzi spod Jabłecznej. Urodziłem się w 1969 r., w Szczecinku, w ówczesnym województwie koszalińskim. Tam mój ojciec był na parafii. W 1971 r. przejechaliśmy na tereny południowego Podlasia, w okolice Jabłecznej, na parafię w Zabłociu. Tam ojciec był proboszczem. Podczas posługi mojego ojca w Zabłociu rozpocząłem naukę w Seminarium Duchownym w Warszawie. Następnie rozpocząłem naukę w Seminarium w Jabłecznej. W owym czasie bowiem nauka w Seminarium trwała łącznie sześć lat, a nie trzy jak to jest teraz. Naukę w Seminarium rozpoczynało się po szkole podstawowej, najpierw cztery lata w Warszawie, potem jeszcze dwa lata w Jabłecznej. Podczas mojej nauki w Jabłecznej rodzice przejechali na parafię w Czyżach. A ja pozostałem w klasztorze w Jabłecznej jako nowicjusz. Stało się to po ukończeniu piątego roku Seminarium, w 1988 r.
Co wpłynęło na moją decyzje o wstąpieniu do klasztoru? Na pewno wychowanie. Zawsze byłem przy cerkwi. Kiedy czasem w dzieciństwie nie chciało mi się iść do cerkwi, to dostawałem „po uchu od ojca”. Zawsze byłem przy ojcu w cerkwi, zawsze mu pomagałem. Mój ojciec zawsze za przykład stawiał dla mnie dzisiejszego metropolitę Sawę, który wtedy - w latach 70-tych - był archimadrytą w Jabłecznej. Zawsze ojciec mi mówił: „widzisz, to jest obraz, z którego powinniśmy brać przykład, obraz oddania dla cerkwi”. Ja w tamtym okresie jako kilkuletnie dziecko, nie rozumiałem tego. Dopiero później przyszło pełne zrozumienie tego, że ów obraz powinien być w tym, iż nie bacząc na wszystko trzeba poświęcić się i mieć w swoim sercu posłuszanije, pokorę - dla Boga i dla cerkwi; w każdym człowieku widzieć swojego bliźniego, w każdym człowieku, bez względu na rasę, bez względu na wyznanie, bez względu na płeć, bez względu na wiek.
W 1989 r., 6 kwietnia – w wigilię święta Zwiastowania Bogurodzicy - złożyłem śluby zakonne, wg reguły małej schimy. W dniu 7 kwietnia zostałem wyświęcony na hierodiakona do cerkwi klasztornej w Jabłecznej. Szczycę się faktem, że jestem pierwszym diakonem, którego wyświęcił bp Abel w swojej arcypasterskiej posłudze. Otrzymałem imię zakonne Paisjusz, ku czci św. Paisjusza Wieliczkowskiego, który w 1988 r. został kanonizowany przez Rosyjskią Cerkiew Prawosławną.
Wracając jeszcze do soboru 1988 r. i tysiąclecia chrztu Rosji, muszę powiedzieć, iż wielkie wrażenie wywarła na mnie pielgrzymka, która była zorganizowana przez Seminarium w związku z obchodami tysiąclecia chrztu Rusi. W pielgrzymce uczestniczyli wykładowcy seminarium w Jabłecznej oraz seminarzyści, wśród których byłem i ja. Pielgrzymce naszej przewodniczył władyka Szymon. Podczas tej pielgrzymki, zwiedzając pierwszy raz klasztory rosyjskie, po tym trudnym okresie, podczas tych przemian, które dopiero co następowały, powiedziałem sobie: „ja musze zostać zakonnikiem, ja w innym miejscu siebie nie widzę niż w klasztorze”.
W roku 1989, po przyjęciu 7 kwietnia świeceń diakońskich, 22 kwietnia zostaję wyświęcony na kapłana – hieromnicha. Zaczynam swoją posługę od obsługiwania parafii w Tomaszowie Lubelskim, w Bończy i w Chełmie. Jednocześnie jestem referentem kancelarii biskupiej kurii lubelsko-chełmskiej, która mieściła się wówczas w klasztorze w Jabłecznej. W 1990 r. zostaję skierowany do pracy duszpasterskiej jako wikariusz w parafii św. Apostoła Jakuba w Łosince, gdzie pracowałem przez rok, m.in. nauczając religii w szkole w Krzywcu. Obecnie szkoły w Krzywcu już nie ma, dawny szkolny budynek przekazano cerkwi, dzięki staraniom władyki Sawy przeprowadzono kapitalny remont i mieści się w nim teraz Prawosławny Ośrodek Kultury oraz oddział Ośrodka Miłosierdzia
Następnie poprzez Jerozolimę, gdzie wyjechałem na pielgrzymkę, wracam do Jabłecznej. Po powrocie do Jabłecznej zostaję mianowany dziekanem klasztoru i administratorem parafii prawosławnej w Sławatyczach. Tak jest do 1996 r., kiedy zostaję mianowany namiestnikiem monasteru (przeorem) i jednocześnie proboszczem parafii przyklasztornej. Podczas mego przeorstwa świętowaliśmy 500-lecie istnienia klasztoru w Jabłecznej. Jestem wdzięczny Panu Bogu za to, że akurat ja dostąpiłem tego zaszczytu, gdyż takie wydarzenie świętuje się tylko raz na pięćset lat, a było to święto całej naszej cerkwi.
W 1999 r. zostałem przeniesiony na Grabarkę jako kapelan klasztoru. W tymże roku w lipcu władyka powołuje do życia Diecezjalny Ośrodek Miłosierdzia Diecezji Warszawsko-Bielskiej. Zostaję mianowany jego dyrektorem, którą to funkcję pełnię do dnia dzisiejszego.
W międzyczasie, w 1992 r. rozpocząłem studia na Wydziale Teologii Prawosławnej Uniwersytetu w Preszowie na Słowacji, który to wydział ukończyłem w 1997 r. Pracę magisterską obroniłem w 1998 r. i od razu po obronie pracy magisterskiej rozpocząłem przewód doktorski. Pracę doktorską obroniłem w czerwcu 2001 r., również na Uniwersytecie w Preszowie. Egzaminy zdawałem po słowacku, pracę pisałem po rosyjsku. Temat mojej pracy doktorskiej to: „Duszpasterstwo w listach Apostoła Pawła”. Po obronie pracy doktorskiej władyka Sawa wezwał mnie do Warszawy. Władyka mianował mnie na stanowisko prorektora Seminarium Duchownego w Warszawie oraz wykładowcy. Do dnia dzisiejszego jestem prorektorem i wykładowcą; wykładam teologie pasterską i duchowość. W 2002 r. zastępowałem ks. Jerzego Tofiluka na stanowisku rektora Seminarium. W 2003 r. trafiłem do was, na Wolę.
Z jakimi uczuciami ojciec przyjął decyzję o powołaniu na proboszcza parafii wolskiej?
Zakonnik nie powinien mieć własnych uczuć, zakonnik powinien przyjmować wszystko z posłuszeństwem i pokorą. Jest to parafia, w której bardzo dużo zrobiono do tej pory, ale też w której dużo trzeba jeszcze zrobić. To wyzwanie stoi przede mną i przed nami wszystkimi. Z posłuszeństwem to przyjąłem. Kiedy władyka wezwał mnie do siebie, i powiedział o tym, że pójdę na Wolę, odpowiedziałem: „błogosławcie”. Jeżeli jest błogosławieństwo cerkwi, w osobie naszego pierwoswiatitiela, to wszystko będzie w porządku. Potrzebna jest także wasza pomoc. Możecie powiedzieć, że my jesteśmy młodzi, my jesteśmy studentami, my nic nie możemy zrobić, ale takie nawet zwykłe spotkanie, to, że możemy porozmawiać czasami jest wielką pomocą.
Jakie największe wyzwania by ojciec wymienił, jeśli chodzi o przyszłość parafii na Woli, o których ojciec myśli, że trzeba się będzie z nimi zmierzyć?
Najważniejszą kwestią jest odnowa życia liturgicznego tej parafii. Wprowadziliśmy odprawianie całonocnego czuwania zgodnie z ustawem cerkiewnym, tak jak na Pradze, przed niedzielami i przed świętami. Wprowadziliśmy też „minimum” nabożeństw wielkopostnych, m.in. liturgię Uprzednio Poświęconych Darów w każdą środę i piątek. Wieczorem w piątek służona będzie zaupokojnaja utrenia, w sobotę liturgia, bo w sobotę cerkiew wspomina tuwszystkich zmarłych. Po Wielkanocy chcemy wprowadzić w niedzielę wieczorem wieczernię i czytanie Akafistu. Nabożeństwo Paschalne będzie odprawione o północy, z tym że w dzień Paschy będzie też druga liturgia – dla tych, którzy nie mogą przyjść w nocy. Jeżeli ktoś nie może dojechać na nocne nabożeństwo, prosimy o pozostawienie adresu, zorganizujemy transport; dla tych osób też przygotujemy skromny poczęstunek paschalny: myślę, że to się uda. Wprowadziłem także obowiązkowe głoszenie kazań w niedziele, część głoszona będzie w języku polskim, część - w rosyjskim.
Z naszą cerkwią wiąże się także postać jednego z męczenników, który będzie kanonizowany w czerwcu, ksiądz Bazyli Martysz, którego ciało spoczywa na tutejszym cmentarzu. W związku z tym planujemy, iż jego relikwie będą w cerkwi. Jest to też podniesienie rangi naszej cerkwi.
Chcę urządzić w cerkwi, pomieszczenie do chrztów; można by tam też postawić moszczy.
Przed Paschą chcemy umyć zewnętrzną elewacje cerkwi, która nie była myta od lat 60-tych. Jeżeli całości nie uda się umyć do Paschy, to postaramy się umyć chociaż dolną część. Konieczna jest wymiana okien w cerkwi; podobnie wymiana kotłowni - z koksowej, która mocno brudzi cerkiew, na gazową lub olejową. Jeżeli wymienilibyśmy kotłownię, moglibyśmy powiększyć dolną cerkiew. Potrzebna jest także klimatyzacja w dolnej cerkwi. Planujemy także iluminację cerkwi. Taka piękna jest nasza cerkiew, i w ogóle nie widać jej wieczorem. Mamy nadzieję, że miasto weźmie w tym udział, podłączając iluminację do sieci miejskiego, publicznego oświetlenia. Następny problem to uporządkowanie wszystkich alejek cmentarza. Jest to centralny cmentarz naszej cerkwi, często odwiedzany przez gości z zagranicy. Na cmentarzu tym niestety nie ma toalet; nie ma dobrego oświetlenia. Trzeba też uporządkować teren przed cmentarzem przy ulicy Wolskiej. Należy wybudować nowe ogrodzenie od bramy głównej do kościoła św. Wawrzyńca. Jesteśmy w trakcie starań o przekazanie działki po byłym Zarządzie Zieleni miejskiej, sąsiadującej z tyłu z plebanią. Jeżeli to się uda, musimy przystąpić do budowy budynku z normalnymi salami katechetycznymi i z salą konferencyjną, z pokojami gościnnymi i zapleczem kuchennym. Rzecz, która do was się odnosi: utworzenie strony internetowej parafii, z częścią parafialną, z częścią młodzieżową, oraz z częścią dotyczącą Ośrodka Miłosierdzia.
Dalsza praca katechetyczna. Tutaj ojciec Adam jest najbardziej zaangażowany, prowadząc m.in. katechezę wśród dzieci głuchoniemych. Pragniemy kontynuacji tego, co było do tej pory robione. Planujemy także regularne wydawanie gazetki parafialnej oraz utworzenie bractw cerkiewnego, odbywającego regularne spotkania, podobnie do praskiego bractwa św. Grzegorz Peradze. Bractwo mogłoby organizować spotkania z różńymi ludźmi z kręgów naszej Cerkwi. Już teraz jest propozycja wyjazdu z dziećmi do Stanisławowa w dniu 1-go czerwca, gdzie przy okazji odbyłoby się zakończenie roku sszkolnego. Myślę, że młodzież studencka zaangażuje się i pomoże nam w tym przedsięwzięciu. Oczywiście jesteśmy też otwarci na spotkania z młodzieżą studencką; można zorganizować rekolekcje, czy wyjazd do klasztoru. Chciałbym także kontynuować organizowanie pielgrzymek; pierwszą taką pielgrzymkę chciałbym zorganizować do Chełma na uroczystości kanonizacji męczenników na początku czerwca. Chcielibyśmy także zorganizować obóz letni dla dzieci, z tym że niw wiadomo jeszcze, czy będzie to w Polsce, na Słowacji, czy w Grecji, ale obóz na pewno będzie.
Przed nami jest też stulecie parafii, stulecie cerkwi wolskiej, w 2005 r. Już rozpoczynam staranie o wybicie pamiątkowego medalu z tej okazji w Mennicy w Warszawie oraz wydanie przez Pocztę Polską pamiątkowego znaczka. Trzeba też wydać obszerną monografię parafii i cmentarza, w formie albumu – to dla koneserów historii. Oprócz tego pozycję mniejszego formatu – dla zwiedzających.
Czy ojciec nie ma jakichś takich obaw? To są nie tylko bardzo dalekosiężne plany, wybiegające w przyszłość, ale także bardzo ambitne.
Jestem młody i jestem ambitny, wy też jako młodzi powinniście to dobrze rozumieć.
Ja jestem uczniem władyki Abla. A On zawsze powtarzał tak: „Nie bój się i zaczynaj. Nie masz pieniędzy, zaczynaj. Jeżeli masz tylko na łopatę, kup łopatę, ale wykop fundament pod budynek. I wtedy, jeżeli jest na to błogosławieństwo, Pan Bóg da tobie pieniądze i na fundament, i na budynek, i na wszystko! Tylko rozpocznij pracę”. Ja też liczę na was, na wszystkich.
W jakim stopniu uwzględniany będzie język polski w nabożeństwach?
Ja nie jestem przeciwnikiem języka polskiego, pewne elementy nabożeństw już są po polsku. Mamy kazanie, Ewangelię i listy apostolskie w dolnej cerkwi. W górnej cerkwi też chcę wprowadzić czytanie listów po polsku. Kazania są głoszone na przemian – jednej niedzieli po polsku, kolejnej po rosyjsku.
Ta parafia jest słynna z rozbudowanej działalności, są i spotkania rodziców, jest katecheza dzieci, studenci się tu gromadzą, co może ojciec powiedzieć a propos tego? Zorganizowanie bractwa, to dotyczy dorosłych?
Tak, żeby zaangażować ich w ten sposób do pracy. Dalsza praca katechetyczna będzie rozwijana, w związku z tym czynimy starania o dodatkowe pół etatu dla nauczyciela religii. Cały nowy budynek ma być właśnie przeznaczony na katechezę i inne spotkania – i dla dzieci, i dla młodzieży, i dla dorosłych. Będziemy też organizować wspólnie wypoczynek – letni i zimowy; jeżeli będzie ktoś, kto nie będzie mógł, to będę się starać organizować pomoc przy wsparciu Ośrodka Miłosierdzia. Jeśli chodzi o młodzież studencką, to także to wszystko co było, będzie kontynuowane. Możecie liczyć na moje wsparcie. Jestem też otwarty na nowe propozycje. Podpowiadajcie, a może zrobimy jeszcze więcej. Dotyczy to oczywiście wszystkich parafian. Zawsze jestem obecny na dyżurze w czwartek w kancelarii. Planuję, żeby dyżur duchownych odbywał się codziennie.
Dziękujemy ojcu bardzo za rozmowę, życzymy wszystkiego dobrego oraz realizacji wszystkich ojca planów i zamierzeń.
Z proboszczem parafii św. Jana Klimaka na Woli, ojcem Paisjuszem rozmawiali (23 marca 2003 r.):
Anna Siegień, Łukasz Nazarko i Justyna Jakubowska.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz