Religia to "zespół wierzeń dotyczących genezy, struktury i celu istnienia człowieka, ludzkości i świata". Łacińskie "religio" oznacza szacunek, pobożność, "religiare" - wiązać powtórnie, wiązać mocno. Pod pojęciem religii można więc rozumieć pełen szacunku nierozerwalny związek Stwórcy ze stworzeniem. Oczywiście w odniesieniu do religii, które wyznają, wiarę w stworzenie Świata przez Boga - jedyny w swoim rodzaju osobowy byt, a więc do judaizmu, chrześcijaństwa i islamu. Kultura to "całokształt materialnego i duchowego dorobku ludzkości, narodu, epoki".
Wynika z tego, że religia i kultura są ze sobą nierozerwalnie związane, gdyż religia jest elementem kultury duchowej, będącej z kolei obok kultury materialnej zwanej często cywilizacją, częścią kultury w ogóle. Tymczasem życie wprowadza szereg niuansów, które wymykają się ściśle naukowej klasyfikacji. Ale to one właśnie składają się na właściwy obraz rzeczywistości. Dla mnie religia pozostaje całkowicie domeną ducha, kultura zaś materii. Splatają się oczywiście ze sobą, przy czym to duch panuje nad materią. Kultura jest materialnym wytworem i przejawem zjawisk natury niematerialnej. Dzieje się to na tej samej zasadzie, na której wg. teologii prawosławnej ikona jest uobecnieniem świata niepostrzegalnego zmysłami. Obrzędy i rytuały zarówno w ujęciu encyklopedycznym, jak i w powszechnym pojęciu są organiczną częścią każdej religii. W moim odczuciu natomiast są jej składnikiem jedynie wtedy, gdy wynikają z autentycznego duchowego doświadczenia lub też je warunkują i wspomagają. Prawosławie, a więc ortodoksję pojmuję jako czystość i prawidłowość moralna oraz duchowa, z której dopiero wynikać mają właściwe formy kultu. Nigdy nie powstałaby formacja zwana chrześcijaństwem, gdyby nie było wydarzeń, które swoją siłą i niezaprzeczalnością zrodziły w wielu ludziach autentyczną wiarę w prawdziwość i realność Ewangelii. W sens duchowej pielgrzymki ludzkości opisanej na kartach Pięcioksięgu. Kościół nie narodził się wtedy, gdy odsłużono pierwsze nabożeństwo w znanej obecnie lub zbliżonej do niej formie i nie wtedy, gdy zbudowano pierwszą "legalną" Świątynię chrześcijańską, lecz wtedy, gdy apostołowie otrzymali Ducha Świętego, a wraz z nim depozyt wiary i odwagę jej głoszenia.
Dla mnie ortodoksja to ewangeliczność, autentyczność pielgrzymowania przez życie z Bogiem i do Boga. Ciągłe szukanie, błądzenie i znajdywanie. Dynamiczny proces duchowy. Tak więc religia jest czymś uniwersalnym, zespalającym, kultura zaś za sprawą swojej lokalnej różnorodności z jednej strony wzbogaca, z drugiej wprowadza podziały.
Prawosławie w Polsce jest szczególnie "na widoku". Dużych przedmiotów nie jesteśmy w stanie objąć jednym spojrzeniem. Natomiast rzeczy małe zyskują na ich tle świetną ekspozycję. Podobnie, jak długa, monotonna elewacja hotelu ROSSIJA jest dobrym tłem dla szeregu małych cerkiewek, prawosławie w Polsce - kraju w większości katolickim widoczne jest jak na dłoni. Oczywiście ma ono tutaj swoją specyfikę. A że problemy te są mi osobiście znane i często wręcz boleśnie bliskie, chciałabym podzielić się kilkoma refleksjami.
Prawosławie opiera się na Piśmie Świętym i wielowiekowej tradycji. Dogmaty wypływają z Biblii, obrzędy także z niej się wywodzą i czerpią wiele z judaizmu i konstantynopolitańskich zwyczajów dworskich. Kult wczesnego chrześcijaństwa zachowany w najczystszej formie przez Kościół Wschodni z obrzędów żydowskich zapożyczył niektóre formuły modlitw, błogosławieństwa, psalmy, kąpiel rytualną, wspólną biesiadę sakralną i czytanie ksiąg. W szatach i utensyliach liturgicznych, w akcji liturgicznej i śpiewie widoczne są wpływy synagogalne oraz elementy etykiety i zewnętrznej oprawy dworu cesarskiego. Dzisiejszy ryt prawosławnych nabożeństw jest także wynikiem uwarunkowań lokalnych w konkretnym miejscu powstania i rozwoju konkretnej wspólnoty. Wydawać by się mogło, że "chrześcijanie wschodni przywiązywali większe znaczenie do prawowitego kultu niż prawowitej wiary, gdyż wschodni asceci i mistycy przez odwracanie się od rzeczy ziemskich i pogrążenie w kontenplacji i modlitwie szukali prawdziwego obcowania z Bogiem, nie odczuwając potrzeby klarownego formułowania zasad wiary." Ponieważ Kościół nie składał się nigdy z samych mnichów, powstały dwa równoległe nurty jego życia, dwie tradycje mające swe odbicie w liturgice i w duchowości. Inne jest prawoławie monastyczne, inne katedralne i parafialne. Jeśli gdzieś przetrwała autentyczna ortodoksja, zakorzeniona w Piśmie Świętym i związana z prawdziwie pobożnym życiem, to szukać jej należy w klasztorach. W nich zawarta jest treść prawosławia. W katedrach i parafiach dostrzeżemy głównie formę, iście wschodnio pyszną w tych pierwszych, w drugich nieco skromniejszą. "Kult bowiem w swojej społecznej formie zachowuje ustalony porządek, niechętny jest improwizacji.(...) To, co niegdyś było aktem spontanicznym, staje się modelem, którego należy przestrzegać we wszystkich formach".
Szkielet cerkiewnego roku liturgicznego stanowi dwanaście wielkich świąt, które we wszystkich świątyniach celebrowane są wyjątkowo uroczyście. Kulminacyjnym punktem rocznego cyklu nabożeństw jest Wielkanoc (Prawosławie zwane jest także religią paschalną).W noc paschalną przychodzą do cerkwi nawet ci, którzy przez cały rok zdają się o niej zupełnie nie pamiętać. Jest to dla nich wyjątkowa okazja do otwartej manifestacji swojej przynależności wyznaniowej. Każde święto, także parafialne, dotyczy konktetnego wydarzenia z historii zbawienia lub też osób konkretnych świętych. W praktyce jednak odpust to odpust. Każdy wie, co to słowo oznacza. Bogate, piękne i w swej istocie bardzo głębokie obrzędy religijne o charakterze ikonicznym, są przede wszystkim pretekstem do działań o charakterze społecznym. Odbywają się zjazdy rodzinne i koleżeńskie, jarmarki, biesiady i potańcówki. Zjawiska te nie przynależą do sfery religii, lecz kultury i socjologii, gdy służą podtrzymywaniu więzi społecznych, utwierdzaniu poczucia przynależności do pewnego kręgu kulturowego i pielęgnowaniu identyfikacji narodowościowej. Przyświecają im te same cele, co imprezom o charakterze z gruntu świeckim.
Wypada nadmienić, że Kościół Prawosławny w Polsce składa się zasadniczo z Ukraińców i Białorusinów (tudzież grup ludności etnicznie z tymi nacjami spokrewnionych) Rosjan, Polaków i przedstawicieli innych narodowości jest w nim bardzo mało.Wszyscy oni tworzą w naszym kraju mniejszość religijną, mniejszości kulturowe i narodowościowe. Wszelkie mniejszości, z racji nie zawsze uzasadnionej ksenofobiczności dość skutecznie bronią swojej odrębności. Wytworzyły się modele samoobronne analogiczne do stereotypu Polaka-katolika. Zgodnie z nimi prawosławny w Polsce to Ukrainiec, Łemek, Białorusin. Prawosławny Polak jest postrzegany jako jakaś niezrozumiała hybryda, a przecież prawosławni Polacy też istnieją. Nawet wśród kapłanów. Pismo Święte nowego testamentu mówi: "nie ma już Greka ani Rzymianina". We wspólnocie wierzących problem narodowości nie istnieje. Drzwi otwarte są dla wszystkich. Rozumieli to pierwsi chrześcijanie. Ich sposób życia można było z całą pewnością nazwać religijnym. Kościół Prawosławny, który mieni się ich najbardziej prawowitym spadkobiercą, jest w Polsce przede wszystkim rzecznikiem mniejszości narodowych, separatyzmu w imię ich czystości etnicznej. Jego codzienne życie jest więc jednym z wielu zjawisk kulturowych - wiązanką subkultur opartych na etnicznej przynależności.
Trzeba ze smutkiem stwierdzić, iż w swojej przeważającej masie prawosławie w Polsce to kultura, nie religia. Jeśli ktokolwiek może zrobić coś w kierunku zmiany tego stanu rzeczy, to na pewno młode pokolenie, które właśnie zaczyna świadome życie w Kościele. Poprzez poszukiwanie prawdziwych wartości duchowych i wytrwałe ich pielęgnowanie z gorliwością właściwą wiekowi młodzieńczemu możemy budować prawdziwy Kościół Boży.
Zenobia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz