Rozważania zielonoświątkowe

Kulawy wóz ekumenizmu
Raz do roku, gdzieś pod koniec wiosny, są święta zwane zielonymi. Czasem nazywa się je Pięćdziesiątnicą i to jest chyba ciekawsze określenie. Pięćdziesiąty dzień po Passze świętowali już żydzi jako Szawuot. Siedem tygodni po siedem dni pomiędzy Pesach a Szawuot zwane są dniami obliczania. Są dniami żałoby dla uczniów rabina Akiby, męczennika z powstania Bar Kochby.

Tyle może o żydach. Mam wrażenie, że ostatnio zbyt dużo się o nich mówi. Zwłaszcza, w kontekście ciągłego przepraszania. Nawiasem mówiąc, ciekaw jestem, kiedy prawosławni też zaczną przepraszać żydów, idąc śladem innych kościołów. Swoje Zielone Święta mają też rolnicy, zwłaszcza ci z PSL. Mało mają te święta wspólnego z chrześcijaństwem i chyba słusznie nazwano je Świętem Ludowym, chociaż PSL związek z zielenią ma. Według niektórych zieleń jest kolorem trafnie określającym świadomość Ludowców w sprawach polityki.

Dla prawosławia Pięćdziesiątnica to przede wszystkim zesłanie Świętego Ducha. Jak zapowiadał Zbawiciel „A Pocieszyciel, Duch Święty, którego Ojciec pośle w imieniu moim, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem.” (J. 14,26 ). Szerzej i bardziej zrozumiale pisze o tym Artur w artykule „Pięćdziesiątnica”. Ja skromnie poprzestanę na tym, co napisałem wyżej. Został więc posłany Duch Święty, który ożywia Kościół i kieruje nim. Kościół Rzymskokatolicki ogłosił nawet bieżący rok rokiem Ducha Świętego.

Niektórzy, popadając ze skrajności w skrajność, twierdzą, że przez wieki Kościół zapomniał o Duchu Świętym i teraz trzeba odnowić świadomość Jego działania. Zgadzam się z tym, ale tu trzeba ostrożnie, bo niekiedy prowadzić to może do przesady. Świadectwem działania Ducha Świętego są Jego dary zwane z greckiego charyzmatami. W związku z tym powstają jak grzyby po deszczu, przeróżne wspólnoty charyzmatyczne, których celem jest zdobywanie m.in. darów mówienia językami i prorokowania. Wiele takich organizacji szumnie nazywa siebie „kościołami zielonoświątkowymi”. Dla wielu członków takich ugrupowań nie są już potrzebne św. Liturgia i komunia. Po co Liturgia skoro i tak wszyscy są przepełnieni duchem i różne cuda czynią, nawet uzdrawiają. Niektórzy ogłupieli do tego stopnia, że przedstawiają się jako święci. Młodzież urodzona w rodzinach prawosławnych i katolickich zostaje wciągana do takich „zielonoświątkowych kościołów” poprzez tłumaczenie, że podczas chrztu w Cerkwi nie ma działania Ducha Świętego, bo Go nie widać. Przekonuje się ją, że prawdziwy chrzest to ten „w Duchu Świętym”, podczas którego otrzymuje się dar mówienia językami. Mówienie językami jest dla zielonoświątkowców sprawą priorytetową. Bez modlitw w językach nie odbywa się żadne spotkanie modlitewne. Podczas modlitwy większość mówi obcymi językami i cieszy się, że nikt nic nie rozumie. Ja wolę wiedzieć i rozumieć co mówię, zwłaszcza gdy zwracam się do Stwórcy. Zielonoświątkowcy pewni są tego, że chwalą Boga, ponieważ mówi w nich Duch, a ja zadaję pytanie jaki to duch. A może to Diabeł? A może to tylko nadmierny przypływ emocji?

Rozdział drugi Dziejów Apostolskich rozpoczyna się czytanym w ostatnią niedzielę w cerkwi opisem zesłania Ducha Świętego, kiedy to apostołowie zaczęli mówić w obcych, nie znanych Galilejczykom językach.

„Ukazały się im też języki jakby z ognia, które się rozdzieliły, i na każdym z nich spoczął jeden. I wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym, i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić. Przebywali wtedy w Jerozolimie pobożni Żydzi ze wszystkich narodów pod słońcem. Kiedy więc powstał ów szum, zbiegli się tłumnie i zdumieli, bo każdy słyszał, jak przemawiali w jego własnym języku.” (Dz. Ap. 2,3-6)

Zielonoświątkowe sekty odrzucają sakrament chorych, sprawowany w Cerkwi przez siedmiu kapłanów. Według nich leczyć trzeba tylko poprzez nałożenie rąk i modlitwę nad chorym. W taki sposób uzdrawia się nawet kapłanów. O ile mi wiadomo, to właśnie kapłanowi zostaje dana łaska Ducha Świętego poprzez nałożenie rąk biskupa. To przez sakramenty sprawowane przez kapłana udziela się łaski wiernym, a nie odwrotnie. A tak poza tym, to Lucyfer też umie leczyć ludzi. To on był kiedyś pierwszym aniołem i dobrze wie jak zbudowany jest człowiek.

Na koniec radzę wszystkim przeczytać malutką książeczkę pt. „Ogień Ducha Świętego” zawierającą rozmowę M.A. Motowiłowa ze św. Serafinem z Sarowa, pamiętając, że Duch Święty dyszy kędy chce i jak chce.

Tyle na dziś Bogdan.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz