Już po raz trzeci w moim życiu zatrzymałam się na dłużej pod obcym niebem. Jest środek lata. Czwarty sierpnia. Święto. Ktoś wiezie mnie do Darmstadt. Śpieszymy się, chociaż i tak wiem, że nie zdążę na Liturgię. Ostatnia „zachożanka” stawia ostatnią świeczkę. Potem jest mi smutno: trwa agapa - siadam na zimnych schodach i czekam na odpowiednią chwilę. Chcę porozmawiać z batiuszką o „die russische orthodoxe Kirche der Hl. Apostelgleichen Maria Magdalena in Darmstadt”. Ojciec Sławomir Iwaniuk z Bielska Podlaskiego, opiekuje się parafią od roku 1987. Służba odbywa się tu w każdą pierwszą niedzielę miesiąca w języku niemieckim, następnie w trzecią niedzielę w języku staro-cerkiewno-słowiańskim. W drugą i czwartą niedzielę służba jest celebrowana w języku staro-cerkiewno-słowiańskim w Wiesbaden, gdzie ojciec mieszka.
Cerkiew, o której piszę, jest mała i piękna, historia jej powstania jakże interesująca. Przypomnijmy sobie ostatnią rosyjską parę carską - cara Mikołaja II i jego małżonkę Alexandrę Fiodorowną. Jest dla niektórych niespodzianką, że carowa Alexandra była niemiecką księżniczką Alix von Hessen-Darmstadt. Ponieważ para carska pragnęła również podczas pobytu na ziemi niemieckiej uczestniczyć w Świętej Liturgii, car Mikołaj przeznaczył prywatne środki finansowe na budowę świątyni. Przyczyniło się to do założenia w roku 1897 kamienia węgielnego cerkiewki w Darmstadt, która później stała się własnością rodziny carskiej. Ciekawostką niech będzie fakt , że stoi ona na ziemi rosyjskiej, ponieważ na przeznaczone miejsce została ona przetransportowana ze wszystkich rosyjskich guberni. W roku 1903 przystąpili tu do sakramentu ślubu rodzice księcia Filipa, małżonka królowej Anglii, Elżbiety II.
Wnętrze. Tu wykonany z ciemnego dębu ikonostas, nad którym pracował rosyjski malarz Karol Neff. Pisane przez niego ikony nie są jednak wykonane według surowych wzorców bizantyjskich i dla rosyjskiej ikonografii zdają się być nietypowe. Mozaiki i bogata ornamentyka na ścianach i łukach zostały zaprojektowane przez Wiktora Wasniecowa. Po prawej stronie przed ikonostasem, na anałojczyku leży ikona Świętej cerkwi, po lewej stronie znajduje się Kazańska Ikona Matki Boskiej, która kiedyś należała do prepodobnomuczenicy Elizawiety (Wielkiej Księżnej Elżbiety - starszej siostry carowej). Ikona została przez nią podarowana pewnemu rosyjskiemu mnichowi. Ten krótko przed swoją śmiercią oddał ją królowej szwedzkiej Louise, której rodzice otrzymali w tejże cerkiewce błogosławieństwo związku. Z tego powodu królowa szwedzka przekazała ikonę do Darmstadt, gdzie znajduje się do dziś - przyśrubowana do pulpitu. Jest to forma zabezpieczenia stosowana od dnia kiedy ikonę Zmartwychwstania Pańskiego i Dwunastu Świąt niepostrzeżenie wyniesiono z cerkwi. Obecna ikona jest kopią skradzionej. Pewnej nocy ktoś wyniósł nawet dzwon...
Agapa wciąż trwa. Z zimnych schodów przenoszę się na trawnik - stąd mam lepszy widok na wszystkich. Tutejsi parafianie to głównie emigracja: rosyjska, serbska lub grecka. Zdarzają się prawosławni Niemcy, ale to raczej w wyniku małżeństw mieszanych. Życie parafialne „tli się” zaledwie, a dzisiejsi parafianie to nie „prychożanie”, a „zachożanie”. Ojciec Iwaniuk opowiada, że szczególnie służby wieczorne są rzadko uczęszczane. „Sam czytaju, sam paju, sam kadiło padaju.” - próbuje żartować. Kiedyś starzy ludzie czuli potrzebę, żeby pomodlić się w cerkwi, teraz ich już tu nie ma.
Na panichidzie zostaje niewielu. Ojciec Sławomir, który jeszcze dzisiaj poświęci mi swój czas, diakon, matuszka, lektor z żoną Nataszą z Mińska, jedna babuszka i ja. Kiedy modlitwy rozpoczęły się przestałam czuć, że znajduję się tak daleko od domu, moich przyjaciół i ukochanych miejsc. Opuściła mnie ta świadomość, polał się miód na serce.
Potem ojciec ma czas dla mnie i idziemy z nim na spacer. Już w trakcie naszej rozmowy układa mi się tekst do ARTOSA.
(Dziękuję o. Sławomirowii Iwaniukowi za to, że zechciał ze mną porozmawiać.)
Beatka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz