"Pasja"

„Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli” (J. 20,29)


Najnowszym i chyba najbardziej kontrowersyjnym wydarzeniem kulturalnym na świecie jest wejście na ekrany kin „Pasji” Mela Gibsona. Udało mi się zdobyć bilety na polską premierę tego filmu. Chciałbym się podzielić swoimi refleksjami na ten dyskusyjny temat.

W piątkowy wieczór, z głową pełną różnych recenzji i opinii, z nadzieją na wyrobienie własnego zdania, udałem się do kina. To, co odrzuciło mnie na samym początku, to blok reklamowy. Wydawało mi się, że sama tematyka filmu narzuca pewną powagę i nie spodziewałem się „rozrywkowego” wstępu. Komercjalizacja… Sam film rozpoczyna się od sceny w ogrodzie Getsemane. Widzę samotną postać wśród drzew. Kamera podjeżdża bliżej. Dostrzegam poruszające się usta, ale mam trudności w rozpoznaniu mowy (z recenzji wiem, że w filmie aktorzy mówią tylko po aramejsku i łacinie). Co najbardziej zapada w pamięć to fakt, że słyszę język, którym posługiwał się Jezus. Tak jest przez cały film i myślę, że jest to jedna z głównych zalet tego dzieła.

Nadchodzi scena pojmania Jezusa. Można dostrzec pochodnie straży świątyni prowadzonej przez Judasza. To on, za trzydzieści srebrników, ośmielił się wskazać miejsce pobytu swojego Nauczyciela. Pytanie: „Kogo szukacie?”, krótka „przepychanka” apostołów ze strażnikami (Piotr ucina ucho jednemu z nich) i Jezus zostaje związany. Sąd Sanhedrynu jawi się jako parodia, a po wyroku skazującym, „więzień” zostaje odprowadzony do Piłata. Tylko on, jako namiestnik cesarza, może skazać Go na śmierć. Piłat próbuje uwolnić Jezusa i w tym celu rozkazuje biczować skazańca. Ma to wzbudzić litość tłumu „żądnego” śmierci. Od tego momentu zaczynają się we mnie budzić pewne wątpliwości nad celem powstania tego filmu.

W jednym z artykułów reżyser mówi: „Święty Duch działał przeze mnie nad tym filmem” (Newsweek). Czy tak może powiedzieć jakikolwiek człowiek na tym świecie? Wydaje mi się, że Mel Gibson, jako „ultrakonserwatywny rzymski katolik”, skupił się nad jednym aspektem przedstawianych wydarzeń – fizycznymi cierpieniami Jezusa. Biczowanie, droga krzyżowa, ukrzyżowanie pokazane są ze szczegółami, które osobom o dużej wrażliwości mogą sprawić trudność w odbiorze i wywrzeć piętno na ich psychice. Moim zdaniem, jest tam nadmiar scen określanych jako „brutalne”. Brak natomiast obrazów wyjaśniających konieczność i


dobrowolność ofiary przyniesionej przez Syna Bożego. Pewien niedosyt w tej materii zapełniają retrospekcje – sceny z Ostatniej Wieczerzy, dzieciństwa Jezusa oraz Jego nauczania. Co do proporcji, każdy musi ocenić sam. Piłat ukazany jest jako ofiara spisku grupy żydowskich kapłanów i uczonych, która musi wybierać pomiędzy skazaniem niewinnego, a karierą urzędniczą. Z nutką sympatii nakreślona jest także postać jego żony, która stara się przekonać męża do wydania sprawiedliwego wyroku („znalezienia Prawdy”).

Co do posądzeń o antysemityzm, to nie zauważyłem specjalnych, „drażliwych” scen. Moim zdaniem, osoby mające taką opinię są przewrażliwione na tym punkcie. Także reżyser stanowczo odcina się od takich oskarżeń (np. Maia Morgenstern, grająca Marię, jest żydowską aktorką, której rodzice przeżyli Holokaust).



Ogólnie wydaje mi się, że film jest zrobiony w tradycji typowo zachodniej i to może sprawiać trudność w jego odbiorze prawosławnemu widzowi. Cerkiew daje każdemu z nas nabożeństwa, podczas których możemy przeżyć wydarzenia ukazane w „Pasji”. Uważam, że chwile zastanowienia się w połączeniu z nastrojem cerkiewnym dadzą nam o wiele więcej niż każda, nawet najbardziej wierna ekranizacja. Filmu nie poleciłbym osobom o „słabych nerwach”, czy dużej wrażliwości. Także ludzie, którzy nie chcą zatracić obrazu ewangelicznego, nie powinni iść do kina na tę ekranizację. Jednak oprócz wad ma ona także takie zalety jak dużą zgodność z Biblią, użycie starożytnych języków (Chrystus nie zwraca się do Żydów po angielsku), ukazanie wewnętrznego cierpienia Marii, Matki Jezusa (Ta drugoplanowa rola, na którą zwraca się małą uwagę, jest bardzo dobrze zagrana.). Każdy, kto chce wyrobić swoje zdanie na temat tego filmu powinien go zobaczyć, ale nie może też zapominać o nabożeństwach Wielkiego Tygodnia, które niebawem nadejdą.

Piotr

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz