Wielka Sobota to dla mnie dzień szczególny. Z jednej strony-dzień następujący po Wielkim Piątku, pełnym smutku, świadomości własnej nicości wobec Tego, który za mnie poddał się mękom i poniżeniu. Dniu skupienia na modlitwie, poście-bo wtedy sprawa postu wydaje się nagle oczywista-dniu specyficznego nastroju ducha-pod wpływem niecodziennych nabożeństw, wystroju cerkwi, jak i wyrazu twarzy ludzi wokół-skupionych, spokojnych, skoncentrowanych na własnym przeżywaniu tych szczególnych chwil.
Z drugiej strony, to dzień poprzedzający moment największej radości w życiu chrześcijanina. Chwila przeżycia wieści o Zmartwychwstaniu, o zwycięstwie nad śmiercią i nadziei dla mnie, grzesznicy...W Wielką Sobotę smutek Wielkiego Piątku miesza się z nadchodzącą radością Wielkiej Nocy, Niedzieli. Najpiękniejsze w całym roku liturgicznym nabożeństwo odbywa się właśnie w Wielką Sobotę.
Szczególnego charakteru wielkosobotniej liturgii dodaje pora jej odprawiania(u mnie-6 rano). Nabożeństwo to oddaje cały charakter dnia, mieszania się melancholii, smutku i zadumy z przewidywaną i nadchodzącą już radością. Kapłani zaczynają liturgię w ciemnych szatach, charakterystycznych dla okresu Wielkiego Postu i Wielkiego Tygodnia. Kiedy jednak zamiast „Alliłuija” śpiewany jest tekst „Powstań z martwych, Boże, sądź ziemię, którą odziedziczysz wśród wszystkich narodów”(„Woskriesni, Boże, sudi ziemli”), zarówno szaty, jak i wierzchnie przykrycia ołtarza i stołu ofiarnego zmieniane są z czarnych na jasne. Zaraz potem diakon, w białym, błyszczącym stroju, podobny do anioła przy grobie(tu przed „płaszczanicą”-wizerunkiem Chrystusa w grobie), czyta Ewangelię o Zmartwychwstaniu.
Mimo tej zapowiedzi radości paschalnej, ciągle jeszcze tkwimy myślami w wydarzeniach Piątku. Przypomina nam o tym pieśń, śpiewana zamiast „Iże Chieruwimy”-„Niech zamilknie każdy człowiek i niech stoi z bojaźnią i drżeniem, niech nie myśli o niczym przyziemnym albowiem Król Królów i władca panujących składa siebie w ofierze i oddaje siebie jako pokarm dla wiernych” („Da mołczit wsiakaja płot` czełowiecza...”).
Liturgia Wielkiej Soboty zawiera też elementy, nawiązujące do starożytnego zwyczaju chrztu katechumenów, dokonywanego w tym dniu. „Tak i wy uważajcie siebie za umarłych dla grzechu, a żyjących dla Boga w Chrystusie Jezusie” -to fragment Listu do Rzymian, który czytany jest również podczas sakramentu chrztu. Wezwanie, zawarte w pieśni, zastępującej „Swiatyj Boże”-„Wy, którzyście w imię Chrystusa zostali ochrzczeni, w Chrystusa obleczcie się” („Jelicy, wo Christa krestistiesia”), są wezwaniem nie tylko dla nowo przyjętych do Kościoła, ale również przypomnieniem każdemu z nas z osobna, iż sakrament chrztu, to dopiero początek chrześcijańskiego życia.
Liturgia Wielkiej Soboty jest dla mnie każdego roku niepowtarzalnym przeżyciem. Odczucie zbliżającej się paschalnej radości, popartej jednak wspomnieniem przeżyć Wielkiego Piątku nie da się opisać słowami. To jedna z rzeczy, które należy odczuć na samym sobie. Usłyszenie pierwszej, nieśmiałej w pewien sposób nowiny Zmartwychwstania, z brzmiącym jednak ciągle w uszach „Da mołczit wsiakaja płot` czełowiecza”, dają niespodziewaną siłę do przejścia przez ostatnie chwile Wielkiego Tygodnia i wejście z prawdziwa euforią w wielkanocną radość popartą okrzykiem Christos Woskriesie!.
Zaiste, zmartwychwstał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz