W rozegranym 15 listopada bieżącego roku III Ogólnopolskim Turnieju Tenisa Stołowego Prawosławnych reprezentanci naszej parafii zdobyli wszystkie rodzaje medali, jakie były do zdobycia. Mianowicie medal złoty w kategorii open wywalczył Pan Kuprianowicz, medal srebrny w kategorii kobiet zdobyła Iwona Zubrycka, a medal brązowy w kategorii juniorów - dobrze zapowiadający się przyszły tenisista wielkiej sławy - Łukasz Dudicz.
Turniej został rozegrany systemem do dwóch przegranych na dziesięciu stołach, przy profesjonalnej obsadzie sędziowskiej. Sędziowie, chociaż już niemłodzi, podnosili prestiż imprezy prezentując na swych piersiach emblematy Polskiego Związku Tenisa Stołowego z orzełkiem, któremu jeszcze niestety nie udało się odnaleĽć zgubionej kiedyś korony. Większość meczów odbyła się jednak bez udziału jurorów, chociaż w trudnych sytuacjach sędzia mógł być poproszony do stołu, aby rozstrzygnąć sporną kwestię. Na przykład wtedy, gdy zawodnicy nie byli zgodni, czy piłka spadła na kant stołu, czy przeleciała obok. O zaangażowaniu sędziów niech świadczy wypowiedĽ sędziego prowadzącego do jednego z kolegów: "Włodek nie śpij, bo cię zamienię!". Sędziowie okrasili turniej swoim udziałem, nadając mu charakter ekumeniczny i skutecznie wyjaśniając młodym chłopcom z Białostocczyzny, że ci do turniejów w stolicy nie dorośli i muszą się jeszcze dużo nauczyć. Biedni chłopcy na samym początku odpadłszy z gry nie mogli nawet pograć ze sobą na wolnych stołach, ponieważ główny sędzia szybko wybijał im to z głów strasząc czerwoną kartką np. "Kowalski! Co ja powiedziałem? Nie podchodzić do stołu. Czerwoną kartkę dostaniecie.". Przykrość spotkała też jednego z naszych młodych reprezentantów, chociaż z innego powodu. Przegrał on po jednym meczu w dwóch różnych kategoriach i został wykluczony z turnieju, bo system był przecież do dwóch przegranych. Na nic zdały się protesty i zażalenia. Sędziom klasy międzynarodowej do głów nie przyszło, że zawodnik odpada z gry, gdy poniesie dwie porażki w tej samej kategorii. Doszło też do tego, że dwóch maluchów się popłakało. Powodem była dyskwalifikacja za niestawienie się do gry, a powodem niestawienia się była ich obecność na obiedzie. Dopiero po zabiegach ich rodziców i głównego organizatora zostali przywróceni do gry. Wielka także szkoda, że niektórzy zawodnicy musieli czekać kilka godzin, żeby pokazać swoje umiejętności mimo tego, że powinni się byli stawić na godzinę dziewiątą.
Ogólnie turniej był ciekawą imprezą sportową i pomimo kilku niedociągnięć wypadł pomyślnie Należy pochwalić organizatorów za zorganizowanie posiłku dla uczestników (zresztą bardzo smacznego), ufundowania wielu atrakcyjnych nagród, a przede wszystkim w ogóle za organizację takiej "imprezy", która pozwoliła na spotkanie się Prawosławnych ze stolicy i nie tylko. Dzięki takim spotkaniom młodzież i studenci mogą się ze sobą lepiej zintegrować, poczuć przynależność do prawosławnej wspólnoty. Szkoda tylko, że nie przybyli Prawosławni z innych miast i miasteczek, szczególnie północno-wschodniej Polski. Niech żałują, że tam nie byli. A myśmy byli, miód i wino pili.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz