Jak tak sobie siądę i pomyślę, to się czasem nawet zastanowię. Szczególnie lubię rozmyślać w parkach stołecznych, zanim mróz zetnie i zima będzie mi w tym przeszkadzać.
Patrząc ostatnio na kilku młodych chłopców po małym winie, kopiących piłkę siatkową, przypomniałem sobie, że polscy piłkarze szans już nie mają na udział w najbliższych finałach MS, bo niby skąd mają je mieć skoro przez cały czas trwania eliminacji owe szansę dążyły do zera. Ale nie o piłce i nie o zerach będzie dalej, chociaż o dążeniach - owszem.
Dążyć można nie tylko do zera i wiemy to wszyscy bardzo dobrze. Jak niektórzy jeszcze pamiętają ze szkoły średniej (n+1/n) dąży na przykład do jedności. Oczywiście tylko wtedy, gdy n dąży do nieskończoności. Można, rzecz jasna, dążyć do jedności nie tak prozaicznych jak jedynka, ale też do jedności bardziej wzniosłych i wyniosłych. Można na przykład dążyć do jedności świata, Europy, czy kobiet wyzwolonych. Cały świat dąży dziś do jedności, czy to gospodarczej, politycznej, walutowej, czy też do jedności wiary. Bo - jak wiadomo - znaczna część wojen to wojny religijne. W związku z powyższym zostały powołane do życia większe i mniejsze organizacje zajmujące się zawodowo dążeniem do jedności. Niektóre z nich nazywają się ekumenicznymi, choćby dlatego, że są ekumeniczne. Owe organizacje skupiają wielu młodych i starszych ludzi poważnie traktujących słowa Chrystusa: "Chcę aby wszyscy byli jedno".
Przyznaję w tym miejscu, że sam dokładnie nie wiem, co te słowa znaczą, bo albo nikt mi jeszcze tego nie wyjaśnił, albo jakoś nie chciałem tego zrozumieć. Jednakże pytałem o to wielu "ekumenistów", którzy wiedzą, bądĽ tylko im się wydaje, że wiedzą. Dla jednych oznacza to jedność w wyznawaniu jedynego Boga (kimkolwiek by był), dla drugich jest to jedność w modlitwie, dla trzecich jedność jednej owczarni pod jednym pasterzem (cokolwiek to znaczy), dla jeszcze innych - jedność eucharystyczna. Są też tacy, którzy nie wiedzą do jakiej jedności dążą, ale dążą, bo pierwsze kroki trzeba zrobić. A co będzie potem, to się zobaczy.
Teraz wracam do matematyki i bardzo za to przepraszam tych co matematyki nie lubią. Powszechnie wiadomo, że nie jest zbieżny ciąg zawierający podciągi zbiegające do różnych granic. Mówiąc po ludzku dążenie grupowe ma skutek pozytywny tylko wtedy, gdy wszyscy dążą do tego samego, a taka sytuacja rzadko się zdarza, zwłaszcza gdy dążących jest wielu. Jak na przykład ostatnio na zgromadzeniu ekumenicznym w Grazu, gdzie spotkali się przedstawiciele 150 kościołów chrześcijańskich. A ja - prosty człowiek - przez całe życie myślałem, że kościołów jest kilka. No, może kilkanaście. Widocznie wielu rzeczy jeszcze nie wiem. Ale mam prawo zastanawiać się, czy prawdą jest, że w związku z rozwojem ruchu ekumenicznego ilość kościołów dążących do jedności dąży do nieskończoności.
Tyle na dziś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz