Wiosna przywitała nas barwami zieleni i letnią pogodą i wraz z nią pojawiła się ochota na wyjazd poza obręb naszej „Kochanej Stolicy”.
Moja siostra już dawno planowała drugi wyjazd do Gorlic. Zaprosiła nas do siebie – „ubiegłoroczna uczestniczka naszych spotkań młodzieżowych” – Lidka (która zapewne wszyscy pamiętają).
Z decyzją zwlekałem prawie do ostatniej chwili. Jednak zdecydowałem się i jak się później okazało – było warto.
Postanowiliśmy jechać z Dworca Wschodniego z nadzieją, że tam będzie mniejszy tłok. Przewidywania okazały się różne od rzeczywistości i musieliśmy stać w pociągu na korytarzu przez dłuższą część podróży. Po kilku przygodach wcześnie rano przyjechaliśmy do Gorlic.
Gorlice są czterdziestotysięcznym miastem przemysłowym znajdującym się na przedpolu Beskidu Niskiego. Dawniej były centrum Łemkowszczyzny – dziś niestety na wskutek Akcji Wisła Łemkowice stanowią niewielki procent mieszkańców miasta.
Mimo tego, że Gorlice są miastem przemysłowym, mają wiele ciekawych miejsc godnych zwiedzenia.
Mieliśmy duże szczęście odwiedzić niedawno poświęconą cerkiew p.w. Świętej Trójcy, położoną na lewym brzegu Ropy. W trakcie naszego pobytu było odprawiane tylko jedno nabożeństwo. Cerkiew zachwyciła nas współczesną ikonografią i wspaniałą akustyką.
Prosto z cerkwi Lidka zaprowadziła nas na zabytkowy cmentarz żołnierzy poległych w czasie I Wojny Światowej znajdujący się na wzgórzu, z którego roztacza się wspaniały widok na panoramę Gorlic.
Z cmentarza poszliśmy „na skróty” na Starówkę, gdzie na Rynku Głównym przed Ratuszem odbywały się imprezy kulturalne związane z obchodami „Dnia Gorlic”. Z tym świętem wiązało się również oficjalne otwarcie nowowybudowanej pływalni krytej, na której spędziliśmy chyba najwięcej czasu (ach te zjeżdżalnie).
Opuszczaliśmy to miejsce z pewnym niedosytem i z nadzieją, że w ciągu najbliższych wakacji nadrobimy te zaległości.
Piotr Motyczko
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz