Prozelityzm

Prozelityzm jako zjawisko występujące na kanonicznym terytorium prawosławia, zostało skomentowane i ocenione już niejednokrotnie. Działalność księży katolickich na terenie Rosji i innych byłych republik radzieckich stanowi jeden z najpoważniejszych problemów dialogu pomiędzy prawosławiem i katolicyzmem, tym bardziej, że Rzymowi trudno jest zrozumieć nieprzejednaną postawę Patriarchatu Moskiewskiego i dostrzec niewłaściwość swoich działań.

Często pojawiały się głosy, że ta patowa sytuacja mogłaby ulec zmianie, jeśli katolicy znaleźliby się w sytuacji podobnej jak prawosławni w Europie Wschodniej, stawiający czoła obcej ekspansji religijnej. Wszystko wskazuje, że taka możliwość zaistnieje już w niedługim czasie. Co prawda dotyczy ona regionu dość odległego geograficznie, Ameryki Łacińskiej, jednak procesy tam zachodzące mogą znaleźć swoje przełożenie na to co Watykan robi wobec prawosławnych.

W jednym z ostatnich numerów tygodnika „Forum” znalazło się kilka interesujących przedruków artykułów z hiszpańskiego „El Pais”, w którym Kościół katolicki zarzuca prozelityzm misjonarzom kościołów protestanckich działających w Ameryce Łacińskiej. I co z tego? – można by zapytać. Po pierwsze można mieć nadzieję, że zadziała stara, dziecięca, może trochę naiwna, zasada „Nie czyń drugiemu co tobie niemiło”; po drugie sytuacja taka może dać podstawę do wyciągnięcia pewnych analogii i użycia ich w dyskusji prawosławia z katolicyzmem.

Wspólna dla obu zjawisk prozelityzmu jest podstawa, na której opierają swoje funkcjonowanie, a mianowicie kryzys światopoglądowy społeczeństwa. Raczej trudno nie zgodzić się z tezą, że u podstaw religijnej zapaści w Rosji legły dokonujące się tam przemiany ustrojowe i wcześniejsza przymusowa ateizacja. Powstała w wyniku tych procesów próżnia, została sprawnie wypełniona przez Kościół katolicki, ale też i inne wspólnoty religijne, które rozpoczęły starcie o rząd, niezdecydowanych i zagubionych częstokroć, dusz. W podobnej sytuacji znaleźli się ludzie w Ameryce Łacińskiej, z tym że zaistniała tu pewna, dość istotna różnica. O ile jeszcze do niedawna katolicyzm był oparciem wobec trudności społecznych i ekonomicznych, obecnie sam staje się ich częścią. Jego skostniałe struktury, zaniedbania w nauczaniu podstaw wiary, bierność duchowieństwa pchnęły wielu niezdecydowanych, ale też i świadomych katolików w kierunku dynamiczniej działających odłamów Protestantyzmu. Ich „nowość” stała się czymś atrakcyjnym dla coraz bardziej zagubionych duchowo ludzi. Tym bardziej, że obok duszpasterstwa bliższego wyznawcom, szło ze strony ruchów ewangelickich zainteresowanie życiem doczesnym swoich „braci i sióstr” oraz pomoc w rozwiązywaniu problemów bytu codziennego: alkoholizmu, ograniczaniu praw kobiet, trudności materialnych. Pomoc ta jest możliwa dzięki znacznym środkom finansowym płynącym wraz z ideą protestancką z USA.

Podobna wydaje się być sytuacja Kościoła katolickiego w Rosji, który dzięki swojej silnie zcentralizowanej strukturze i zaangażowanym środkom finansowym i organizacyjnym mógł dać wszystkim poszukującym to, czego potrzebowali. Skupić się równie silnie na aspekcie społecznym, jak i religijnym swoich działań. W ten sposób wykorzystując trudną sytuację społeczno-materialną mieszkańców Europy Wschodniej stawał się dla nich ostoją dobrobytu oraz równie popularnych co nieprawdziwych skojarzeń z zasobnym Zachodem. A to już podręcznikowy niemal przykład prozelityzmu.

Działania obu Kościołów, katolickiego w Rosji i protestanckiego w Ameryce Łacińskiej, mimo drobnych różnic, generalnie wykazują daleko idące podobieństwo. Może to być dobry prognostyk na przyszłość, który sprawi że Watykan pod wpływem swoich bolesnych doświadczeń w Ameryce zrewiduje podejście do prawosławia i prawosławnych. To wariant optymistyczny. Pesymistyczny, którego niestety także nie można wykluczyć, to chęć zrekompensowania sobie poniesionych strat, aby ogólny rachunek dusz nie wykazywał manka. A wtedy – drżyjcie mury Moskwy....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz