Zapiski apologetyczne

O prawosławiu w Polsce krążą najdziwaczniejsze nieraz mity i opinie (szczegóły patrz w 1 numerze „Artosa”). Na miano legendarnej zasługuje np. opinia, że „prawosławni nie czczą Matki Bożej”, rozpowszechniona wśród prostego katolickiego ludu na Podlasiu i powtórzona niegdyś w telewizji przez spikera Miecugowa. Często jednak zdarza się, że opinie, delikatnie mówiąc niecałkiem słuszne, na temat prawosławia wygłaszają ludzie wykształceni, nastawieni pro-ekumenicznie, słowem - światli. Opinie te krążą później w sferach tzw. inteligencji katolickiej, tworząc zafałszowany obraz prawosławnej wiary i tradycji. Poniżej chciałbym przedstawić trzy z tego typu opinii, które wydały mi się szczególnie charakterystyczne dla „oświeconych” krytyków prawosławia. Wszystkie pochodzą z książki „Wyzwanie wobec śmierci” włoskiego publicysty katolickiego Vittoria Messori, wydanej w Polsce przez krakowskie „wydawnictwo m”.

1. „Pogłębianiu zwartości i ciągłości nauczania katolickiego odpowiada na Wschodzie zastój - wręcz paraliż doktrynalny” (str. 196). Wielu katolików uważa, że rozwój prawosławia zakończył się wraz z VII Soborem Powszechnym, a potem, szczególnie od czasu Wielkiej Schizmy w 1054 roku, nic już się nie działo, a nawet działo się źle - tzn. bezmyślnie odprawiano liturgię w niezrozumiałych językach i malowano takie same ikony, podczas gdy na Zachodzie rozwijała się scholastyka i zmieniały się style sztuki kościelnej. Podobnie myślą też niektórzy nasi współwyznawcy, z tym, że dla nich ta „niezmienność” jest powodem do dumy. Patrzcie, mówią, nasz Kościół jest taki sam, jaki był w czasach apostolskich. W rzeczywistości obydwa te poglądy są błędne. Można podać mnóstwo przykładów, które świadczą o tym, że myśl prawosławna rozwijała się i pogłębiała również po zerwaniu jedności przez Rzym. W XII w. w Bizancjum miały miejsce sobory, na których dyskutowano nad naturą ofiarowania eucharystycznego, w XIII w. odbył się sobór poświęcony pochodzeniu i objawieniu się Św.Ducha, w XIV w. na kilku soborach omawiano poglądy św.Grzegorza Palamasa, którego pamięć czcimy w II niedzielę Wielkiego Postu. W XVI stuleciu wielki moskiewski sobór Stu Rozdziałów ustalił podstawowy kanon dla ikonopiśców. W XIX w., kiedy prawosławne państwa bałkańskie toczyły między sobą bratobójcze wojny, sobór w Konstantynopolu potępił herezję filetyzmu, czyli stawiana wartości etnicznych nad religijne. Tak więc myśl prawosławna nigdy nie znajdowała się w stanie „doktrynalnego paraliżu”, choć miewała lepsze i gorsze okresy.


2. „Prawosławni nie tylko znają postać zakonnika, ale ukazują go jako nieprzekraczalny wzór życia chrześcijańskiego. Brat, mnich, pustelnik ... stanowi ideał, z którego wszyscy, nawet świeccy żonaci, winni brać przykład” (str. 215). Św.Jan Złotousty napisał, że „poza małżeństwem obowiązki mnicha i świeckiego są takie same”. Czy chodziło mu o to, żeby wszyscy ludzie porzucili swoje zawody i pogrążeni w milczeniu żyli z czasosłowem w ręku? Z pewnością nie. Prawosławni wierni jeżdżą do monasterów, bo są to miejsca „namodlone”, bo łatwiej przyjrzeć się tam sobie i swojemu życiu z pogłębionej perspektywy, bo nie ma tam zgiełku i pośpiechu. Stąd wypływa wielka estyma jaką zazwyczaj obdarzamy mnichów. Nie oznacza to jednak, że mnisi i świeccy mają inne cele, czy też, że świeccy są w jakiś sposób „gorsi”. Św.Serafin Sarowski rzekł do Motowiłowa: „proszę nawet nie myśleć o tym, że ja jestem mnichem, a pan świeckim człowiekiem. U Boga liczy się tylko prawdziwa wiara w Niego i Syna Jego Jednorodzonego ... i za to otrzymuje się w nadmiarze łaskę Św.Ducha”.

3. „Brak czasu na adorację i kult eucharystyczny poza mszą ... sprawiają, że rzeczywistość Eucharystii nie jest tak centralna w życiu prawosławnych Kościołów, jak w katolicyźmie” (str. 367). Jak wiadomo, Kościół rzymskokatolicki stosuje od Średniowiecza praktykę adoracji Ciała Pańskiego, które wystawiane jest na widok publiczny w kościołach w monstrancji, a raz do roku, w Boże Ciało obnoszone jest w uroczystych procesjach. W prawosławiu jest to zwyczaj nieznany i traktowany co najmniej z nieufnością (dlaczego - napiszemy kiedy indziej). Skoro więc rzymscy katolicy adorują Św.Priczastije a prawosławni nie, to - wynika z logiki p.Messori - katolicyzm jest bardziej „eucharystyczną” wiarą niż prawosławie. Ważne jest jednak nie to, że się „adoruje” lecz samo pojmowanie Eucharystii. W Kościele zachodnim rozumiana jest ona indywidualistycznie: wierny przyjmując Komunię Św. jednoczy się z Bogiem. W prawosławiu też mamy ten aspekt, ale Eucharystia jest dla nas także czymś więcej. „Prinoszenije” na prawosławnej Św.Liturgii odbywa się w intencji nie tylko wiernych, ale całego wszechświata. Kiedy kapłan podnosi Św.Diskos i Św.Kielich mówi: „To, co Twoje od Twoich, Tobie ofiarujemy za wszystkich i za wszystko”. Podobnych modlitw nie znajdujemy w tradycji zachodniej. Tak więc, choć chrześcijański Wschód nie adoruje Św.Darów, to czyni rzecz znacznie bardziej pożyteczną: ofiaruje je na rzecz uświęcenia całego stworzenia.


Andrzej Fiderkiewicz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz