Spowiedź

Sobota 10.00

No nie. Przecież to środek nocy, a ten sąsiad chyba nie ma kiedy odkurzać. Zająłby się czytaniem książek. Z pewnością bardziej pożyteczne. A może czas już wstawać? Może i tak. Wypadałoby posprzątać, pójść z psem na spacer, zakupy w supermarkecie i znajdzie się pewnie sto jeszcze innych rzeczy do zrobienia. A może by tak do spowiedzi pójść? Za tydzień są przecież święta. Dobrze, że tak to na ostatni tydzień zostało, to mniej nagrzeszę, no ale o tym później. Trzeba się zająć sprawami, które nie mogą czekać.



18.00

Jak sympatycznie. Zakupy zrobione, mieszkanie posprzątane, jedzenie przygotowane na kilka najbliższych dni. A, jeszcze do cerkwi trzeba byłoby pójść. Nie, wstanę jutro wcześniej i też będzie dobrze. Przecież to nic złego. Poza tym wypadałoby odwiedzić Janka, no i ten program. Nie mogę go nie obejrzeć. Tak, pójdę jutro z rana.


Niedziela 9.00

O już tak późno, a ja dopiero w połowie drogi jestem. I znowu się spóźnię. Ale do 10.20 mam jeszcze czas. Bez paniki. Na pewno zdążę.

O udało się. 9.30 i już jestem. A co to za kolejka? No nic, postoję. No co ona tak wolno idzie? Czego ci wszyscy ludzie przyszli właśnie dzisiaj? Wcześniej czasu nie mieli? Mogli przyjść nawet wczoraj wieczorem. Pewnie im się nie chciało. Jeszcze dwie osoby przede mną. O, już ja.

Tylko żeby się nie pomylić. Teraz to chyba trzeba się przeżegnać. Dobrze, że tak szybko. Nawet nie było czasu pomyśleć.

- Prosti mnie hresznomu.

To chyba jakieś życzenia.

- A dziękuję.

A ile za mną jeszcze ludzi. To się musieli spóźnić. A nie ładnie, nie ładnie. Ale dlaczego jest ich tak dużo? Człowiek wstaje z samego rana, nic nie je i tu jeszcze czekać musi. Dobrze, że wczoraj Janek przygotował tyle jedzenia. Można było się nieźle opchać. I dobrze robi szklanka wody za pięć dwunasta. O, batiuszka zamknął wrota i chór zaczyna coś śpiewać. No nie, ile to jeszcze, czternaście osób? Skąd się ich tyle nabrało? A ty stój człowieku i czekaj. Nawet nie ma gdzie usiąść. Trudno. Ciekawe było to pytanie we wczorajszym teleturnieju. Kiedyś uczyli tego w szkole, ale


niestety nie pamiętam. A film, cóż za zagadka, żeby nie ten motyw z samochodem to byłoby wszystko jasne, a tak do samego końca niczego nie wiadomo. O, ktoś tu się przede mnie wpycha. Nie, ja tu stoję już wystarczająco długo i do pryczasti będę przed tą panią. Jakoś ręce trzeba złożyć. Nie pamiętam jak. Zrobię jak ten pan.

O, już po wszystkim. Jaki ten człowiek robi się zmęczony, jak jest głodny. Dobrze, że do spowiedzi chodzi się tak rzadko.

Paulina Pac

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz