Ostatnia środa przed pierwszą wiosenną pełnią księżyca

...czyli środa 27 marca. Jak w każdą środę o 19, w świetlicy praskiej parafii odbyło się spotkanie z księdzem Jerzym Tofilukiem, tym razem poświęcone duchowości, rozwojowi duchowemu i przewodnikom duchowym.

Na spotkaniu byłam, uważnie słuchałam, a nawet sporządzałam notatki. Patrzę w nie teraz i pierwsza rzecz, jaka mi przychodzi do głowy to to, że sam pomysł opisania duchowości słowami jest bardzo odważny, bardzo. Ciało – owszem, można rozłożyć na części, przeanalizować pod mikroskopem i opisać słowami, a nawet cyferkami. Ale ducha?! Nasze ludzkie zmysły, pojęcia, intelekt przed takim zadaniem „wysiadają”. Tyle tylko, że nic innego nam nie pozostaje, a skoro tak, to spróbuję, ułomnie – ale zawsze... spróbuję zresztą nie tyle opisać duchowość, ile wskazać, gdzie można jej szukać.

Załóżmy, że pan lub pani Iksińska chcą się rozwijać duchowo, żyjąc w Warszawie, w roku 2002. Z tego co mówił ks. Jerzy wynika, iż duchowość, rozwój duchowy są dla nich jak najbardziej dostępne, więcej nawet: jako chrześcijanie są do tego powołani. Chodzi o inny rodzaj duchowości niż duchowość monastyczna. Ale jest to ciągle „sposób życia w odpowiedzialności wobec Boga”. Iksiński nie musi opuszczać tego świata, może normalnie w nim funkcjonować, ale ma strasznie trudne zadanie do wykonania: ma ten świat przemieniać. Innymi słowy: to Iksiński ma kształtować świat, a nie świat Iksińskiego.

Załóżmy dalej, że Iksiński wraz ze swoją małżonką niedzielne przedpołudnia poświęcają Bogu. Aktywnie poświęcają. Tym samym pierwszy krok na drodze duchowego rozwoju mają za sobą. Ale są dopiero u podnóża góry. W ciągu następnych sześciu dni nie mogą, nie powinni zapomnieć o tym, co przeżyli, co zrozumieli, czego się nauczyli podczas niedzielnego przedpołudnia. Nawet jeśli religię uważają za coś osobistego, to nie może to być coś zamkniętego. Wręcz przeciwnie: powinno to wpływać na ich sposób życia poza murami cerkwi. Powinni przy tym nie tylko żyć wg pewnych zasad. Powinni także starać się wg tych zasad kształtować otaczającą ich rzeczywistość.

Zadanie jest trudne, toteż nie składa się go wyłącznie na barki Iksińskiego lub Iksińskiej. Jak powiedział ks. Jerzy, nie możemy się sami nauczyć duchowości, potrzebujemy nauczyciela, przewodnika duchowego. Potrzebujemy kogoś, kto – jak pisze Kalistos Ware – da nam potrzebne wskazówki, powie jakich wypatrywać drogowskazów.

Kim jest przewodnik duchowy? Najczęściej, choć niekoniecznie, jest to mnich. Ktoś, kto może nas nauczyć czegoś dobrego. Ktoś, kto duchowość zna z praktyki. Ktoś, kto właśnie umiejętnie łączy kontemplację i działanie. Kontemplację Boga i działanie w tym tutaj, ziemskim świecie.

Iksiński sam się tego nie nauczy. Iksińska też nie. Tak jak się sami nie nauczą rachunku różniczkowego. Potrzebują dobrego nauczyciela. Mogą szukać wśród znanych im osób duchownych, mnichów, sióstr zakonnych. Jeżeli lubią czytać, pewne wskazówki mogą też znaleźć w (spisanych i opublikowanych, także po polsku) słowach Ojców Kościoła, świętych (ks. Jerzy polecał św. Serafima: „Ogień Ducha Świętego”) oraz w Apoftegmatach – zbiorach myśli Ojców (i Matek) Pustyni.

Niestety, to, co powyżej napisałam nie jest żadną receptą na duchowy rozwój. Nie ma chyba takiej ogólnej recepty dla wszystkich, i być nie może. Każdy musi ją sobie sporządzić sam. Znowu powołam się na słowa Kalistosa Ware: „Wskazówki dawane przez innych nigdy nie przekażą nam, jaka tak naprawdę jest droga. Każdy powołany jest do sprawdzenia we własnym zakresie tego, czego go nauczono, od każdego wymaga się, by raz jeszcze przeżył Tradycję, którą odziedziczył. Metropolita moskiewski Filaret stwierdził: „Symbol wiary nie należy do ciebie, jeśli go nie przeżyłeś”. Tej najważniejszej podróży nie da się odbyć siedząc w fotelu. Nikt nie może być chrześcijaninem „z drugiej ręki”. Bóg ma dzieci, ale nie ma wnuków”[1].

Na zakończenie chcę jeszcze podziękować za pomysł – relacjonowania w Artosie praskich spotkań – mojemu poprzednikowi: Andrzejowi Malcowi. Wierzę, że uda mi się kontynuować Jego dzieło z pożytkiem dla tych, którzy będą to czytać. Nie kryję jednak, że największy pożytek odnieść można przychodząc po prostu na praskie spotkanie w środę wieczorem.



[1] Kalistos Ware jest prawosławnym biskupem w Wielkiej Brytanii. Cytat pochodzi z jego książki „Prawosławna Droga”, wyd. BMP, Białystok 1999.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz