Do napisania tych kilku słów „ natchnął” mnie artykuł z poprzedniego numeru ARTOSA. Pamiętacie jak Ani „śnił” się „Świat zza krat” – niczym nowy Martin Luther King – I have a dream ...? Pamiętacie to więzienie z odłupaną cegłą, które zamiast budzić grozę i chęć opuszczenia go sprawiało, że czujemy się bezpiecznie, czujemy się jak w domu? Czytając tamten artykuł w miejscu gdzie pojawiło się słowo STEREOTYP – ja spodziewałem się słowa prawosławie.
Dlaczego? Bo ten opis tak do nas pasował. Tak przyzwyczailiśmy się do pewnego stanu rzeczy w naszym Kościele, że uważamy go za niemal święty porządek rzeczy. Uważamy, że taki był od samego początku i tak powinno zostać do końca dziejów. Ale tak naprawdę to przecież nie te cegły i kraty są istotą naszej Cerkwi. Przecież nie chodzi o kolory ikonostasów, o literki w kanonach, o koncertowy śpiew. Najważniejszy nie jest zbiór zasad, ślepych nakazów i zakazów. Istotne jest to jak żyjemy naprawdę. To, co nosimy w naszych sercach i umysłach. Bo Cerkiew to ludzie, a nie formułki. Prawosławie to my. My o nim świadczymy, my je reprezentujemy.
Wizerunek naszej wiary jako więzienia nie jest najlepszy. Proponowałbym raczej wizję ogrodzonego parku. Wokół niego są inne, w różnych stylach, z inną roślinnością. Na pierwszy rzut oka może i piękniejszą, jednak czy pasującą do charakteru naszego ogrodu? Niektóre roślinki warto pewnie spróbować zaszczepić na naszym gruncie. Innych, mogących zachwaścić nie wolno nam sadzić pod żadnym pozorem. Jeszcze jedno: ogrodnik powinien umieć wyjaśnić zainteresowanym powody, dla których ten dąb rośnie akurat w tym miejscu, a nie innym, i to jest dla niego najlepsze miejsce.
Wróćmy do stereotypów. Faktem jest, że wolimy siebie we własnym sosie. Nie jest z nami jednak aż tak źle. Po pierwsze: przeciętny prawosławny student często wie o sąsiadujących „ogródkach” więcej niż ich mieszkańcy. Po drugie: stereotypom zaprzecza to, że w Polskiej Autokefalicznej Cerkwi Prawosławnej mamy dwa oficjalne kalendarze liturgiczne – to chyba wyjątkowa sytuacja!
Aby nie było jednak tak wesoło: kończą się czasy „wioskowej” religijności. Wielu chce wierzyć świadomie, chce lepiej poznać Cerkiew i swoją wiarę. Czy zawsze Cerkiew wychodzi im naprzeciw?
I ostatnia sugestia: skoro w naszym ogródku (fakt, że w kąciku) już trzydzieści lat pięknie rozwija się kwiat liturgii w języku polskim, to może czas pomyśleć o rozsadzeniu go i pokazaniu go tym, którzy do tego kąta ogrodu jeszcze nie zajrzeli.
Andrzej
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz